FORTEPIAN
MUZYKA ZMYSŁÓW
Złota
Palma w Cannes, kilkanaście różnych nagród, trzy Oscary, a przede
wszystkim zachwyt publiczności – to żniwo filmu Nowozelandki Jane
Campion. To był rzadki przypadek, kiedy krytycy i widzowie byli
zgodni w odbiorze filmu.
Akcja
utworu dzieje się w drugiej połowie XIX wieku. Do Nowej Zelandii
przybywa młoda wdowa, Ada, z dziewięcioletnią córką, Florą.
Została „sprzedana” przez ojca mężczyźnie, którego nigdy nie
widziała na oczy. Z niewiadomych przyczyn Ada w dzieciństwie
zaniemówiła. Jej jedynym kontaktem ze światem, sposobem na
uzewnętrznianie swoich emocji jest fortepian, który zabiera ze sobą
w podróż. Jej przyszły mąż Alisdair Steward - już na powitanie
odmawia transportu instrumentu przez busz. Kobieta nakłania więc
sąsiada męża, analfabetę Barnesa, by przeniósł fortepian do jej
domu. W zamian zgadza się udzielać mu lekcji. Te lekcje są jednak
osobliwe. Baines pozwala jej grać, a sam zadowala się obserwacją.
Tak narodzi się miłość, tak narodzi się dramat.
Fortepian
to film dopracowany w najdrobniejszych szczegółach. Dramaturgii
podporządkowana została strona wizualna i zmysłowa atmosfera,
niezwykła malarskość obrazów Stuarta Dryburgha, ciemne, niemal
żałobne barwy, sugestywność i emocjonalność nowozelandzkich
pejzaży i wreszcie symboliczna wymowa przedmiotów i kostiumów.
Jednocześnie niezwykłe sceny wizualne nie są przedłużane
niepotrzebnie, reżyserka potrafi zachować dyscyplinę .Ogromne
znaczenie ma też wspaniała muzyka Michaela Nymana, która nie tylko
współgra idealnie z oglądanymi obrazami ( wystarczy zwrócić
uwagę na scenę z odcinaniem palca), ale tworzy specyficzny nastrój.
Nie można także zapominać, że muzyka jest integralną częścią
fabuły. W końcu wirtuozerią nazwać trzeba grę aktorską. Obaj
odtwórcy męskich ról grają wbrew sobie. Sam Niell, znany z ról
sympatycznych, ciepłych facetów, gra gburowatego sztywniaka.
Jeszcze więcej odwagi wymagało obsadzenie w roli Bainesa Harveya
Keitela. Krępy, toporny twardziel ukazuje w filmie niezwykła
subtelność i wrażliwość. Nagrodzona Oscarem za postać Flory
Anna Paquin to czysta naturalność, a Holly Hunter ( także Oscar)
jako Ada to mistrzostwo wyrażania emocji bez udziału słów.
To,
co jednak w filmie chyba jednak najcenniejsze, to postacie bohaterów.
Campion daleka jest od uproszczeń i jednolitości
charakterologicznej. Weźmy postać Stewarda. Jego osoba budzi
niechęć, czasem litość, czasem nawet sympatię. Mąż Ady to typ
homo fabera, umysłu ścisłego, uporządkowanego, logicznego,
żyjącego w określonych ramach społecznych i moralnych. Poznajemy
go w momencie, kiedy maszeruje przez dżunglę po czekającą na
plaży Adę. Przyciasny surdut, cylinder i składany grzebyk, którym
przeczesuje włosy- to z jednej strony synonim świata
cywilizacyjnego, z drugiej odbicie jego natury. Rys osobowościowy-
na pewno, ale Campion, żywo zainteresowana antropologią, ukazuje,
że brak zdolności do wyzwolenia się ze sztywnych ram jest wynikiem
wychowania w określonej kulturze. Reżyserka w sposób przejrzysty,
za pomocą zaledwie kilku scen, buduje skomplikowany obraz nie tylko
bohatera, ale cywilizacji zachodnioeuropejskiej czasów
wiktoriańskich. Bo przyjrzyjmy się kolejnej scenie. Po przybyciu
Ady do domostwa, Steward postanawia zrobić zdjęcie ślubne, które
ma zastąpić ceremonię. Elegancko ubrani, upozowani, na tle dziczy
i w strugach deszczu, wyglądają groteskowo. Ale dla Stewarda rytuał
ma ważną rolę. Liczy się konwenans, liczy się opinia publiczna.
Wrócę jeszcze do tej sceny, bo ma ona ważne znaczenie w innym
aspekcie. Kontynuując jednak charakterystykę Stewarda , trzeba
dodać, iż wszystko co konkretne, jednostkowe przerasta go, stąd
takie obsesyjne dążenie do tego co wymierne. I dlatego tak wielką
wagę przywiązuje do ziemi, która jest dla niego oznaką statusu
społecznego, zamożności, ale także zastępuje mu życie duchowe.
Jego egzystencja jest próbą przeniesienia kultury anglosaskiej na
tereny dziewicze – strój, konwencjonalne picie herbaty,
konwencjonalne stosunki międzyludzkie. Ale także sam fakt
ogrodzenia swej ziemi palami, zaznaczenie swej władzy, swego terenu,
co w dżungli wydaje się co najmniej dziwne, jeśli znów nie użyć
słowa- absurdalne. Jednak to nadaje mu pewności siebie, leczy
kompleksy. Niestety ukazuje go również jako całkowitego ignoranta
w sferze duchowej i emocjonalnej. Tę ignorancję widzimy w stosunku
do Ady. Reżyserka ukazuje to natychmiast, na początku, kiedy
Steward nie zabiera z plaży fortepianu. Dla niego to bezużyteczny
przedmiot. Ale fortepian to Ada, dlatego tytułowy przedmiot stanie
się w pewien stopniu miarą wartości obu mężczyzn, jak i ich
stosunku do kobiety. Steward nie jest złym człowiekiem, po prostu
nie rozumie Ady, świata sztuki i ducha. Chciał wziąć sobie za
żonę spokojną, dobrze ułożoną istotę, a spotkał skomplikowaną
kobietę, która przerosła jego prosty umysł. Steward pragnie Ady,
tęskni za prawdziwą miłością, stara się ją zrozumieć, wyjść
naprzeciw, pójść na kompromis. Ale dochodzi do pewnej granicy,
której po prostu nie potrafi przekroczyć, mimo chęci. Staje się
bezradny, bowiem brakuje mu empatii i wyobraźni. Nie potrafi się
oderwać od szablonu, od utartych szlaków. Kiedy Ada pieści jego
ciało, jednocześnie nie pozwalając się dotknąć, widzimy jak
bardzo jest podekscytowany. Lecz konwenans bierze górę, to jest
sprzeczne z naturą, tak kobiety nie robią. Paradoksalnie więc
odrzuca Adę. Co ciekawe, widzimy, że drzemią w nim pasje,
namiętności. Kiedy staje się świadkiem sceny miłosnej Ady i
Bainesa, stawia się w sytuacji podglądacza. I to jest kolejny
problem Stewarda- nie potrafi stać się kreatorem, przyjmuje postawę
bierną. Kiedy obcina palec Adzie, wydaje się, że emocje biorą
górę, że uwolnił się od sztywnych norm, pokazał swoją
romantyczną twarz. I swoja miłość, bo zrobił to na wieść, że
Ada kocha Bainesa, oddała mu serce. Lecz zaraz się wycofuje,
uspokajającym tonem śpiewa jej, że będą razem i wszystko będzie
dobrze. Bezradny, samotny, szamoczący się, niepozbawiony jednak
godności i ludzkich cech. Co ciekawe- chyba najbardziej tragiczny.
Dlatego pozwala odejść Adzie- bo wie, że przegrał, że jej nigdy
nie zdobędzie.
Baines
to jego odwrotność. Być może kluczem do zrozumienia tej różnicy
są motywy, które kierowały obu mężczyzn do przyjazdu do Nowej
Zelandii. Steward ma typowe zapędy kolonizatorskie Brytyjczyków, to
po prostu przedłużenie Anglii. Dla Bainesa nowy ląd to ucieczka z
dawnego świata, zanegowanie go. Od czego ucieczka, nie wiemy. Może
od kobiety, może od cierpienia i bólu, który tam zostawił, a może
po prostu od tamtej rzeczywistości. Ważne też, że niepiśmienny,
toporny Baines nie ma nic wspólnego ze społecznymi wymogami
społeczeństwa klasowego. Pozbawiony zmysłu posiadania, bogacenia
się, ambicji społecznych, dryfuje po prostu w czasie. Zatopiony w
swoich myślach, introwertyczny typ może uchodzić za buntownika,
może nawet stoika. Jego twarz, ozdobiona tatuażem moko, tylko na
początku zaskakuje. Moko to symbol siły wewnętrznej ducha, kreuje
więc obraz jednostki silnej, niezależnej, niepodległej. Ale
tatuaże w kulturze maoryskiej reprezentują też kult ciała. Baines
swoją osobą nie próbuje niczego narzucić, odrzuca wszystko co
sztuczne. Jego strój to próba wtopienia się w świat dziewiczy,
pierwotny. Żyje z dnia na dzień, leniwie, w harmonii z naturą ,
jak i Maorysami, którymi się zresztą otacza. Nie ma między nimi
granicy społecznej- tubylcy siedzą u niego na ganku, śpią na
podłodze w jego domu. Nim spotka Adę, żyje w symbiozie z przyrodą.
Jest to jednak coś na wzór letargu. I wyzwala go z tego marazmu
właśnie kobieta. Nieokrzesany prostak i brutal okazuje się czystym
romantykiem, wrażliwcem, o bogatej sferze emocjonalnej. Niemający w
ogóle pojęcia w muzyce, poprzez sztukę odkrywa w sobie pasję i
namiętność. Campion rewelacyjnie potrafi mówić obrazem. Kiedy
zabiera Baines Adę na plażę, widzimy jak kobieta gra na
instrumencie do wieczora, całkowicie zatopiona w myślach, a
mężczyzna cały czas chodzi wokół, ani razu jej nie przerywając.
O ile Steward jest profanem, Baines okazuje się adeptem, zdolnym
uczniem wrażliwości i miłości. Baines poprzez muzykę otwiera się
na świat, na uczucia. Próbuje dotrzeć też do Ady. Intuicyjnie
wie, że Ada to muzyka, a muzyka to fortepian. Gotów jest więc go
kupić od Stewarda za ziemię, czego ten oczywiście nie rozumie. Dla
niego to tylko przedmiot, dla Bainesa, to przedmiot kultu, coś
magicznego, mistycznego, obcowanie z tajemnicą. W genialnej scenie,
kiedy nagi Baines ściera kurz z fortepianu swoją koszulą, widać
jego czułość i delikatność. Nagi ,bo obcując z absolutem, nie
można być skażonym ludzkim strojem. Byłaby to profanacja. Baines
widzi w fortepianie piękno, przeżywa swoiste wtajemniczenie w świat
mu całkowicie obcy. Jest coś wzruszającego, niemal dziecinnego w
tym geście. Ale tę niewinność widać też w grze erotycznej,
którą z nią prowadzi. Specyficznej, bo z jednej strony jest
nauczycielem, który wyzwala Adę z ciasnego gorsetu, a drugiej sam
staje się uczniem, który odkrywa w sobie umiejętność kochania.
Campion komponuje te sceny na swoistym kontraście- z jednej strony
Baines jest prostacki, niezgrabny w swoich gestach, z drugiej
reprezentuje wrażliwość romantyka. Jak mówiłem, to czysty
wrażliwiec w skórze profana. Smakuje jej wygląd, próbuje ją
poznać, dostać się do jej wnętrza. Przygląda się jej z
wnikliwością i namaszczeniem. Warto zwrócić uwagę na scenę, w
której dotyka Ady dziurę w rajtuzach. Scena niemal niewinna, a
naładowana erotyzmem jak rzadko kiedy w innych filmach; jednocześnie
subtelna i emocjonująca. Ale też doskonale ukazuje Bainesa. To
kwintesencja czułości i zrozumienia. Baines wraz z naukami Ady
dojrzewa do prawdziwej miłości, zdaje sobie sprawę, że tej gry
nie można ciągnąć w nieskończoność, bo czyni z nich
niegodziwców. Dlatego oddaje fortepian. Skoro nie może zdobyć
miłości Ady, instrument jest mu niepotrzebny. Jego uczucie ma
oczywiście proweniencję romantyczną – jest czyste, ogłuszające,
zniewalające, łamiące granice. Już nie chce ciała Ady, lecz jej
serca.
Dlaczego
tak dużo uwagi warto poświęcić mężczyznom w filmie Campion,
skoro bohaterką jest kobieta? Bo to jest siła filmów Nowozelandki.
Jej feminizm nie jest budowany na redukcji męskości, negacji
pierwiastka męskiego. Obaj mężczyźni są intrygujący i
niejednoznaczni. Są kontrapunktem, lustrem, w którym przegląda się
kobieta. Są czynnikami kształtującymi kobietę. Bo nie ulega
wątpliwości, że kobieta jest najważniejsza. I najsilniejsza. Od
pierwszych ujęć widzimy, że Ada nie jest marionetką. Być może
nawet jej milczenie możemy potraktować jako siłę charakteru.
Zresztą brak słów nie przeszkadza Adzie zarówno w wyrażaniu
uczuć, jak i kreowaniu otaczającej rzeczywistości. Ada porozumiewa
się ze światem za pomocą muzyki. Kiedy siada do fortepianu,
zamienia się zupełnie w inną istotę – niepodległą, samoistną,
wolną. Ada zna swoje pragnienia, wie, czego chce, nawet jeśli jest
to stłumione i ukryte. Wybór Holly Hunter, choć sprzeczny ze
scenariuszowym wizerunkiem, okazał się strzałem w dziesiątkę.
Potrafi samą twarzą, ciałem wyrazić więcej niż niektórzy za
pomocą tysiąca słów- liryczność, niepokój, gniew, zadumę,
bezradność, siłę. Przede wszystkim tworzy sylwetkę bogatą
emocjonalnie- waleczność, kreatywność, samoświadomość- to są
jej cechy. Steward nie rozumie jej, bo traktuje ją jako własność.
Po prostu kupił sobie żonę jako wyposażenie domu. Nawet nie tyle
jest zły na nią, że nie spełnia jego oczekiwań, co zdziwiony.
Jak w scenie, kiedy znajduje wyrysowane klawisze na stole. Nie
potrafi jej po prostu ogarnąć swoim racjonalnym umysłem. Jej
milczenie miało być gwarantem posłusznej żony. Jak mówi jedna z
kobiet- najłatwiej polubić zwierzątko, a ono milczy. A Ada
zwierzątkiem nie jest, okazuje się buntowniczką, wewnętrznie
skomplikowaną kobietą, niepokojącą i niezrozumiałą. I silną,
bo i Baines w końcu jej ulega- nie tylko sile muzyki i duchowości.
Choć to on ją wyzwala z gorsetu – dosłownie i przenośnie-
odkrywa przed nim świat zmysłów i pozwala dojrzeć swą urodę, to
Ada dyktuje warunki, to ona inspiruje go. Zresztą to może w filmie
jest najciekawsze- obopólna edukacja. Ada dzięki temu zyskuje
wolność, ponieważ okazuje się, że fortepian jest nie tylko jej
niepodległym światem, ale też ciężarem, balastem. Związek z
Bainesem pozwala jej przewartościować swój świat emocjonalny.
Uświadamia sobie, że muzyka jest „tylko” ekwiwalentem miłości.
Zmienia swój stosunek do fortepianu..
Przedmiot
ten zresztą ma wyjątkowo bogatą symbolikę .Z jednej strony jest
odrzuceniem świata zewnętrznego, tarczą ochronną, za którą
chowa się Ada przed rzeczywistością. Ale fortepian daje jej też
możliwość wyrażania emocji, które nie przystają w tamtych
czasach kobiecie- gniew czy smutek. A więc symbolem buntu. Jej gra
nie jest prosta i uczciwa, jest dziwna, przenika do środka.
Romantyczny wizerunek muzyki, emocjonalnej pełnej pasji, o
demiurgicznej sile, idealnie współgra z osobowością Ady. Lecz
instrument jest także esencją jej kobiecości- pozwala jej kreować
swoją osobowość, opowiadać o swoich namiętnościach, uczuciach.
W którymś momencie jednak świat erotycznych doznań zastępuję
jej muzykę. I to miłość da jej poczucie prawdziwej wolności.
Ukazuje to scena, kiedy wyrywa klawisz z fortepianu i wysyła na nim
wyznanie miłosne do Bainesa. Z jednej strony fortepian nie jest już
niezbędny, zostaje okaleczony, z drugiej- instrument jest przecież
nią samą. To jakby oddała część siebie, co zresztą potwierdza
kolejna scena, kiedy Steward ucina jej palec. W finale wreszcie Ada
każe wyrzucić fortepian do wody jako zbyteczny. I tutaj Campion
zaskakuje. Bo kiedy spodziewamy się szczęśliwego zakończenia, Ada
postanawia podążyć za fortepianem. Przez moment zostaje zawieszona
między życiem a śmiercią. W końcu wybiera życie.
Nie
można jednak zapomnieć o jeszcze jednej osobie dramatu.
Nowozelandzka reżyserka nie zaniedbuje żadnej postaci. Chodzi o
Florę. Córka w życiu Ady spełnia bardzo ważną rolę. Jest jej
pośredniczka w relacjach z mężczyznami, jej swoistą forpocztą,
tłumaczem. Wielokrotnie widzimy jak matka chowa się za plecami
córki. Kobietę i dziewczynkę wiąże coś więcej niż tylko
miłość, to rodzaj symbiozy, naturalnej jedności. Kiedy więc ta
harmonia zostaje zburzona przez mężczyznę, Flora czuję się
zagubiona, nie może sobie znaleźć miejsca, funkcji. Potem
przychodzi rozczarowanie, poczucie odrzucenia. Staje po stronie
Stewarda, którego nagle nazywa tatą. To tylko próba odzyskania
swojego miejsca, uczucia matki, które, wydaje jej się, że
straciła. Ta walka o miłość Ady doprowadzi do tragedii. Flora
odegra więc bardzo ważną rolę, staje się rodzajem bodźca, który
wywoła łańcuch wydarzeń. Widać więc w jej portretowaniu znowu
romantyczne inspiracje. Jest nie tylko ważnym elementem świata
przedstawionego, ale wielowymiarowym symbolem . Romantyzm widać w
niejednoznaczności tej postaci. Flora jest zaskakująca,
niepokojąca, zdolna do dobra i zła. Taki niemal Szekspirowski duch,
istota nie do końca z tego świata. Zresztą ciekawe byłoby
odczytanie jej jako upostaciowanej duszy Ady, na co wskazuje choćby
silna symbioza matki z córki. Tym, co łączy matkę z córką, jest
też opiekuńcza moc sztuki. Bo Flora jest artystką. Tworzy osobistą
mitologię, romantyczną wersję historii swej rodziny. Przerażającą,
tragiczną i patetyczną .Jej konfabulacja jest najwyższej próby.
Ale w jej opowieści jest też obraz wojny między przyroda a sztuką.
Ojciec umiera od uderzenia pioruna, kiedy śpiewa w lesie podczas
burzy. Campion jednak już wcześniej pokazuje, że sztuka nie musi
przeczyć naturze. W scenie na plaży, kiedy Ada gra, a Baines
słucha, Flora tworzy na plaży ogromnego konika morskiego z piasku i
skał. To dowód, że można kreować dzieło sztuki z surowców
natury. Ada wraz z Florą potrafią okiełznać naturę. Sztuka ma
moc absolutu, moc kreacyjną. To dzięki muzyce Baines widzi coś,
czego wcześniej nie widział i nie rozumiał, to muzyka łączy go z
Adą w momencie transcendencji. Jest w stanie wejść w jej świat,
połączyć się z nią poza rozumem i społecznymi ograniczeniami.
Sztuka wyzwala go z samotności i otwiera na miłość .Sztuka dla
Ady i Flory jest integralną częścią ich osobowości, dlatego
pozbawiony wyobraźni i powierzchowny Steward ponosi klęskę. Sferę
duchową sprowadza do marnych substytutów. A sztuka to przecież
rdzeń, to życie.
Jak
widzimy – wszystkie postaci są naznaczone dramatyczną kreską.
Wszystkie też są samotne. Bo to film także o samotności .Ada
wyobcowana milczeniem, Steward swoją ignorancją, Baines zawieszony
miedzy Anglią i Nową Zelandią, cywilizacją i naturą, Flora
między matką a ojczymem. Studium samotności, ale przede wszystkim
miłości. Wielowymiarowej, bogatej, trudnej, romantycznej. Bo cały
film wyrósł z romantyzmu. Nie na darmo korzenie obrazu widać w
Wichrowych wzgórzach. Zmysłowa natura, ponure barwy,
posępność i niepokój, pełni pasji, rozdarci, wyalienowani
bohaterowie -tworzą gotycka wizję świata, znaną z powieści
Brónte. Fortepian to kino melodramatyczne, o ogromnym ładunku
emocjonalnym, chwytające za serce, pełne symboli i znaczeń.
Estetyczne i artystyczne. Ale też feministyczne. Przy czym feminizm
należy rozumieć tu w kontekście kulturowym. Już sam fakt
powierzenia narracji niemej kobiecie jest znaczący, bo w ten sposób
film jest obrazem jej umysłu. Ponadto Ada, aczkolwiek zanurzona w
swoim historycznym świecie, jest współczesną kobietą
.Poszukującą, pragnącą, o ogromnej wyobraźni, niezwykle silna i
dynamiczna. Przede wszystkim świadoma swojej kobiecości i
potrafiąca wyrazić swoje wnętrze, prawdę o sobie. Ada sama siebie
kreuje i odnajduje swoje miejsce w świecie. Co wcale nie oznacza, że
jej wybór jest jednoznaczny i oczywisty. Film kończy się obrazem
unoszącej się sukni nad fortepianem zatopionym oceanicznej
głębinie. Tam wszystko jest nieruchome, tam panuje prawdziwa cisza.
Ale ten obraz staje się dla Ady cichą kołysanką, jej kołysanką.
Oksymoroniczne połączenie ciszy i muzyki pozostawia film
niejednoznacznym i otwartym. Więc pozostaje nam tylko zanurzyć się
w świat psychiki Ady i wsłuchać się w jej głos...