wtorek, 26 grudnia 2017


                                                       NAJLEPSZY




PONAD SOBĄ

Muszę przyznać, że nigdy nie byłem admiratorem poprzedniego filmu Łukasza Palkowskiego, ale też muszę przyznać, że Bogów naprawdę się dobrze oglądało. To był po prostu fajny film. Najlepszy, choć skrojony według tego samego formatu, jest filmem jednak wyraźnie słabszym. Czy to oznacza nieudanym? Myślę, iż nie. Problem tego dzieła tkwi jednak w swoistym paradoksie- to, co jest jego siłą, jest też słabością.

Zacznijmy od pozytywów. Najlepszy to kawał dobrej reżyserskiej roboty. Palkowski dobrze czuje się w tej konwencji kina hollywoodzkiego, umie opowiadać historie, które krzepią. Wartka fabuła może się podobać, a reżyser stara się cały czas trzymać rękę na pulsie, kiedy trzeba - przyśpiesza, kiedy tego wymaga historia - zwalnia. Tonacje emocjonalne również są dobrze sproporcjonowane, czasami pojawia się humorystyczna scena, czasami dominuje dramat. Najlepszy to taki koktajl - dobrze wymieszany, złożony z odpowiednich komponentów. Twórca Bogów wrzucił chyba wszystko, co przy takich biografiach jest potrzebne. 

Trzeba też przyznać, iż odtwórca  Jerzego Górskiego, Jakub Gierszał, wdzięcznie odgrywa swoją rolę - jest wystarczająco charyzmatyczny i pozwala polubić swoją postać. Role drugoplanowe są wyraziste i łatwo zapadają w pamięć. Oczywiście można się zastanowić - ja to robiłem - czy zatrudnienie Magdaleny Cieleckiej do roli matki bohatera było potrzebne, czy to tylko prosta chęć przypodobania się widzowi. Pewnie tak, ale przecież takimi smaczkami kino amerykańskie żyje, a oglądanie poszarzałej Cieleckiej, w papuciach i podającej odwieczny rosołek synkowi, takim smaczkiem jest i sprawia prostą, ale jednak przyjemność.

Obraz jest wizualnie dopracowany, zdjęcia Piotra Sobocińskiego jr i montaż są na wysokim poziomie filmowym. No i najważniejsze- optymistyczna historia zmagania się ze swoimi demonami wybrzmiała tak jak powinna wybrzmieć. Mamy kolejnego bohatera silniejszego od życia (mówię to bez ironii), wojownika i herosa. I w ten sposób obraz Palkowskiego buduje naszą wiarę w człowieka i afirmatywny stosunek do życia.Ten film może się podobać i się podoba, niezależnie od płci, wieku i doświadczeń, a nagroda gdyńskiej publiczności jest tego dobrym potwierdzeniem.

No właśnie- wszystko to jest takie poprawne, takie ładne, takie krzepiące ( choć oczywiście jest i krew, i wymioty, i cierpienie, i śmierć ). Filmowi brakuje pazura, jakiejś ambiwalencji, konfliktów, nawet złych charakterów. Despotyczny ojciec w wykonaniu Artura Żmijewskiego jest potraktowany figuralnie, nie tworzy konkretnej osobowości. Ojciec Grażyny, ukochanej bohatera, tylko udaje złego, Woronowicz czyni go „sympatycznym”, a zresztą postać ta przechodzi metamorfozę. Jedynym więc adwersarzem Górskiego pozostaje on sam ze swoją mroczną stroną. Pomysł nawet niegłupi, ale jego realizacja pozostawia dużo do życzenia. Konwencja horroru, którą reżyser zastosował, zupełnie nie pasuje do całości filmu, razi sztucznością i - nie bójmy się tego powiedzieć - banalną, łopatologiczną symboliką. Tę sztuczną i momentami nieznośną konwencję tworzy też muzyka, zupełnie z innej bajki, ale „dobrze” brzmiąca.

Postacie pozytywne wygrane są raczej na jedną nutę albo jak w przypadku Marka Kotańskiego ( dobry Janusz Gajos) po prostu niewykorzystane. Jeszcze bardziej szablonowo wypadają postacie kobiece. Aktorsko ciekawa Kamila Kamińska, jako Ewa Meller - kolejna ważna kobieta w życiu bohatera- tak naprawdę niewiele ma do zagrania. W filmie brakuje psychologicznych niuansów, szczególnie w konstrukcji głównej postaci - zabrakło pęknięć charakterologicznych, jakichś wątpliwości, niejednoznaczności, a większość scen jest  dość przewidywalna.


Problemem więc jest przede wszystkim to, że ten film za bardzo chce się podobać i za bardzo chce trafić w gusta wszystkich. Traci na tym film, ale pewnie nie traci przeciętny widz.
I ,mimo wszystko, dobrze, że takie filmy w Polsce powstają. Dobre kino środka, o pewnych ambicjach artystycznych, inteligentnie skrojone i trafiające do odbiorcy. Wciąż brakuje nam takich filmów.

T.M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz