Turecko-niemiecki
reżyser Fatih Akin dziełem W ułamku
sekundy wpisuje się bardzo silnie w
aktualność chwili. Film opowiada o mrocznych czasach, w jakich
przyszło nam żyć, dostarczając obrazy, których nie można
zignorować. To głęboko niepokojąco historia, która dotyka
nacjonalizmu i nienawiści na kontynencie europejskim. Akcja dzieje
się we współczesnym Hamburgu, mieście, w którym Akin dorastał
jako syn tureckich imigrantów. Na początku XXI wieku prawicowa
grupa terrorystyczna zamordowała tu dziewięć osób pochodzenia
tureckiego, kurdyjskiego i greckiego. Reżyser wykorzystując te
wydarzenia, uczynił bohaterką Katję, kobietę, której mąż,
turecki emigrant, i sześcioletni syn zginęli podczas wybuchu
bombowego. Klasyczne stereotypy dotyczące terroryzmu zostały więc
tutaj odwrócone, to imigranci pochodzenia muzułmańskiego są
ofiarami bezsensownej zbrodni, a ruch prawicowy sprawcą.
W
ułamku sekundy ma ciekawa hybrydową kompozycję, choć wielu
widzów uzna ją za słabość. Trzy akty cechuje bowiem nierównowaga
i odmienność gatunkowa. Obraz otwiera materiał filmowy z
więziennego ślubu, który łączy Nuriego, odsiadującego wyrok za
rozprowadzanie narkotyków, oraz Katję- jego niemiecką dziewczynę.
Prolog buduje obraz szczęścia i wprowadza- mimo okoliczności -
aurę optymizmu. Stąd obraz arkadii rodzinnej kilka lat później
nas nie zaskakuje. Nim jednak nacieszymy się wizją ich harmonii
rodzinnej, wybuch bomby w ułamku sekundy wszystko niszczy. Tak
rozpoczyna się dramat psychologiczny, który przerodzi się w dramat
sądowy, a w finale stanie się thrillerem z motywem zemsty. Całość
natomiast połączy postać Katji.
Najciekawiej
w zasadzie wypada część pierwsza. Staje się ona studium rozpaczy.
Świat bohaterki rozpadł się i nie wie ona, jak ma z powrotem go
scalić. W jednej chwili całe jej życie się zmienia. Trajektoria
żalu po śmierci męża i syna zapiera dech w piersiach.
Przytłoczona żalem, zanurza się w narkotyki, by złagodzić swój
ból, zwłaszcza, że zostaje z tym bólem sama. Policja w Nurim
widzi bardziej sprawcę niż ofiarę, doszukując się w jego
przeszłości narkotykowej siły sprawczej. Smutek Katji pogłębia
też napięcie między niemieckimi rodzicami i tureckimi teściami, którzy
czuwają przy niej do czasu pogrzebu. Rodzice Nuri błagają Katję,
aby pozwoliła im zabrać zwłoki syna i wnuka z powrotem do Turcji w
celu pochówku; kiedy odmawia, mszczą się, obarczając ją winą
za to, co się stało. Matkę natomiast sama wyrzuca z domu, kiedy ta
atakuje i oskarża jej nieżyjącego męża. Wizje ostatnich chwil
bliskich torturują ją przez wiele tygodni, ale kobieta nie może i
nie chce zapomnieć. Przywołując więc całą swoją odwagę, Katja
postanawia wrócić do zbombardowanego biura. Na jednej ze ścian
dostrzega wyschniętą krew, o którą bezszelestnie opiera się
czołem. To rodzaj modlitwy, mistycznej komunii, duchowej terapii. To
jedna z najlepszych i najbardziej przejmujących scen. Podobnie
intensywne emocje budzi obraz Katji zwijającej się na piętrowym
łóżku syna i szlochającej w niekontrolowany sposób.
Rozdzierająca rozpacz bohaterki prowadzi ją do próby samobójstwa.
Obraz bohaterki w wannie z krwawiącymi nadgarstkami staje się
sytuacją graniczną. Kiedy Katja zaczyna zanurzać się pod linię
wody, słyszy wiadomość z automatycznej sekretarki, że sprawcy
wybuchu zostali zatrzymani. Katja znajduje powód, by żyć dalej.
Pierwszy
segment filmu jest
emocjonalnie wyczerpujący. Proces sądowy, który potem następuje,
wyhamowuje te emocje, ale i tutaj trzeba docenić Akina za
choreografię ujęć sali sądowej. Innowacyjne rozwiązanie
przestrzeni pozwala stworzyć kilka scen pełnych napięcia.
Szczególnie zapada w pamięć scena z lekarzem sądowym, który
wyszczególnia fizyczne uszkodzenia ciała syna Katji. Kamera
obejmuje mówiącego i siedzącą za nim Katję. Możemy śledzić
twarz bohaterki, gdy słucha szczegółowej listy okropności - włosy
spalone na czole czaszki, odcięte ramię, metal zatopiony w torsie,
rozdarte organy, płuca wypełnione krwią ludziom. Efekt jest
porażający- widzimy jak każdy element cierpienia syna odbija się
na jej twarzy, jak z każdym słowem Katja się w sobie zapada.
Słabością
tej części, ale i całego w ten sposób filmu jest portret
terrorystów. Dwójka młodych neonazistów jest tak słabo
rozwinięta, że nawet nie może nabrać charakteru karykaturalnego.
Są jak tabula rasa, nie wiemy, co stoi za ich decyzjami, skąd się
wzięła ich nienawiść do obcokrajowców i co ich doprowadziło do
tak skrajnej przemocy. Nie mamy dostępu do ich myśli, nie słyszymy
ich słów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to świadomy zabieg
scenarzysty i reżysera, który ma ukazać ich spokój, obojętność, niemal
znudzenie, nadać tej parze mrożącą krew w żyłach pustkę, ale
w kontekście zakończenia brak psychologicznego pogłębienia tych
postaci po prostu przeszkadza.
Trzecia
część wydaje się zresztą najsłabsza. Syntetyczność i
skrótowość nie służą napięciu. Zbyt szybko dochodzi do
rozstrzygnięcia. Ale z drugiej strony to zakończenie dopełnia
wymowę filmu. Dla większości krytyków film Akina to dramat
polityczny. Eksplozja bomby na początku filmu niszczy małżeństwo,
które idealnie wpisywało się w wielokulturowe społeczeństwo,
uderza więc w tolerancję, otwartość, inność. Odradzający się
faszyzm ukazuje, że solidarność czy jedność w Europie to mit,
demony znów się budzą i są gotowe na żer. Akin krytykuje
przemoc, która pcha Europę w nacjonalistyczną przeszłość,
prowokując widza do emocjonalnej reakcji.
Dla
mnie osobiście ciekawsze jest jednak odczytanie obrazu na
płaszczyźnie egzystencjalnej. W tę stronę prowadzi nas oryginalny
niemiecki tytuł i jego angielski odpowiednik. Odsyła do pojęć
takich jak- pustka, nicość, rozmazywanie, zacieranie. Katja
nie jest bowiem motywowana wściekłością, złością ani niczym
innym, jak tylko ponurą, przygnębiającą pustką. W ostatniej
części filmu kamera jest bardzo blisko bohaterki, podąża za nią,
zamyka, odcina od reszty świata. Mimo iż przenosimy się do otwartych przestrzeni Grecji,
uwaga reżysera skupia się niemal wyłącznie na Katji. I nie motyw
zemsty jest tu wyeksponowany. Co ciekawe, o ile dwie pierwsze części
mocno eksplorują emocje bohaterki, w finale nie mamy dostępu do jej
myśli ani uczuć. Jej motywy pozostają dla nas nieprzeniknione.
Decyzja o wysadzeniu się w powietrze wraz z oprawcami nie tylko nas
zaskakuje, ale buduje skomplikowaną warstwę interpretacyjną. Jej
czyn jest gestem odwagi, chęcią spojrzenia zabójcom w oczy,
uświadomieniem sobie destrukcyjnej siły nienawiści czy aktem
niewiary? Niewiary w sprawiedliwość, ład, życie? Najbardziej
prawdopodobne wyjaśnienie daje właśnie tytuł. Bohaterka od
początku filmu rozpada się, zanika, osuwa się w nicość, traci
cielesność. W ostatnim geście po prostu wraca do momentu próby
samobójczej w wannie. Po chwili wahania jej głowa zanurza się w
wodzie. Powrotu nie będzie. Oczywiście aktem samobójczym jest
wysadzenie się w powietrze, ale sam motyw wody w finale wraca. Po
wybuchu kamera unosi się nad dymiącym kamperem, zmierza w stronę
nieba, które zamienia się w morze. Ostatni kadr to obraz
odwróconego morza, odwróconego świata. Czy świat, w którym
żyjemy jest właśnie takim światem ? A może bohaterka udała się
tam, gdzie zmierzała od początku- w stronę nicości?
Największym
atutem filmu Akina jest na pewno sylwetka Katji i odgrywająca ją
Diane Kruger. Katja to kobieta dojrzała, silna, obdarzona
charakterem. Spełnia się jako czuła matka, jak i mądra partnerka
życiowa. Tatuaże, które zdobią jej ciało, to nie tylko
pozostałość po buntowniczej przeszłości, ale znak wojowniczej
natury, wolnego ducha, co szczególnie symbolizuje postać samuraja.
Ma w sobie i kruchość, i determinację. Jest impulsywna,
zdesperowana, pełna gniewu i wściekłości, ale i bezgranicznego
żalu. Żal podsycany bezradnością zamienia się u niej w
nienawiść, a ból zostaje zastąpiony przez chęć odwetu. Wszystkie
te emocje świetnie odgrywa Diane Kruger, która zasłużenie
sięgnęła po nagrodę w Cannes. Całość
filmu opiera się na jej postaci - aktorka występuje niemal w
każdej scenie. I nie słowa budują jej postać, a ciało. Dźwiga
więc na swoich barkach cały obraz i -co najważniejsze- jest w tym
bardzo naturalna.
Świetna
rola niemieckiej aktorki buduje jakość filmu - filmu dodajmy
bardzo dobrego. A jednak czegoś mi zabrakło, zwłaszcza w kontekście
takich filmów jak „Głową w mur” czy „Na krawędzi
nieba”. Może to kwestia kompozycji, może reżyser zbyt duży
nacisk położył na postać głównej bohaterki, a może obraz Akina
jest -paradoksalnie - zbyt wyważony i „intelektualny”. Ale jednocześnie obrazy z filmu zapadają w pamięć i dostarczają silnych emocji. To już jest definicja dobrego kina.
T.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz