W RYTMIE SERCA
Rosjanie
zaczynają się specjalizować w ukazywaniu dramatów małżeńskich,
filmów mówiących o rozpadających się relacjach międzyludzkich i
potrzebie bliskości. Podobieństwo z „Niemiłością”
Zwiagincewa wydaje się oczywiste, tkwi w sytuacji wyjściowej, ale
Chlebnikow buduje film zupełnie inaczej. Arytmia to
humanistyczna opowieść o parze walczącej o swój związek na tle
poważnych problemów społecznych, historia badająca, dlaczego
ludzie, którzy głęboko i szczerze się kochają, przestają się
rozumieć.
Trzeba jednak przyznać, że bardzo
szybko w filmie padnie słowo „rozwód”- wysłane zresztą SMS-em
- ale fakt ten nas zaskakuje i wcale nie jest elementem kluczowym do
opisania związku Olega i Katyi. Bohaterów poznajemy, kiedy jadą
na urodziny ojca dziewczyny. Żadnego kryzysu nie widzimy. Owszem,
przez niego są spóźnieni, owszem- nie do końca jest trzeźwy,
owszem- na uroczystej kolacji zachowuje się niestosownie, jeśli nie
powiedzieć grubiańsko, owszem -ilość spożytego alkoholu jest
nadmierna. Ale w oczach Katyi nie widzimy jakiegoś zgorszenia czy
świętego oburzenia. Przeciwnie w konfrontacji z ojcem staje po
stronie Olega. Propozycja- choć wysłana telefonem - jednak pada.
Jeśli jednak spodziewalibyśmy się kłótni, pretensji,
traumatycznych wyznań, kłótni, nienawiści- zawiedziemy się.
Temat w domu wróci, ale jego efekty są nieco groteskowe. Oleg
wyprowadza się do kuchni i śpi na materacu. Zresztą nie zawsze
konsekwentnie, bo wystarczyło, że kolega za długo zabawił i
zaanektował materac, a Oleg ląduje w łożu małżeńskim. Temat
rozwodu wisi cały czas, ale jakoś tak niewyraźnie. Problemem jest
przede wszystkim, że bohaterowie się mijają, nie mają czasu, żeby
poważnie porozmawiać, nie mają nawet czasu, żeby się dobrze
pokłócić. Oboje pracują w służbie zdrowia, on jako lekarz
pogotowia, ona na izbie przyjęć. Nocne dyżury, nagłe wezwania,
dramatyczne przypadki, duża ilość godzin pracy. Bohaterowie wciąż
się mijają- i dosłownie, i w przenośni. Odbudowanie relacji
emocjonalnych między sobą jest bardzo trudne, gdy nie wystarcza
czasu na sen, rozmowę czy - jak mówi główny bohater – „głęboki
wydech”.
Chlebnikow nie ułatwia nam zadania.
Tak skonstruował historię, że większości faktów nie znamy. Nie
wiemy, skąd się bohaterowie znają ( tu choć możemy się domyślić
) nie wiemy, jak długo ze sobą są, co ich skłoniło do
małżeństwa. Wrzuceni w ten związek, od razu obserwujemy ich w
kryzysie, ale jednocześnie sytuacja problemowa rozmywa się gdzieś.
Tak naprawdę niedomówieniem pozostaje, dlaczego Katya chce rozwodu.
Oleg ma problem z alkoholem, rzeczywiście za często spotyka się z
kolegami, ale żona traktuje to raczej z pobłażliwością. Być
może rozumie, że to rodzaj odreagowania na stres i rodzaj ucieczki
z opresyjnego systemu, w którym obije przecież funkcjonują. W
pewnym momencie wydaje się, że Oleg dociera do sedna ich problemów.
W rozmowie z żoną przedstawia siebie jako nieudacznika, który za
mało zarabia. Zdaje sobie sprawę, że niewiele jej może
zaproponować. I rzeczywiście film pokazuje nie tylko wyższą
pozycję zawodowo- finansową Katyi, ale też sugeruje jej wyższy
status społeczny. Jednak gwałtowna, pełna oburzenia i wściekłości
reakcja Katyi, która wysiada z samochodu na środku ruchliwej ulicy,
sugeruje, że Oleg nie zna swojej żony i materialny aspekt ich
związku nie ma dla niej znaczenia.
Gdzie więc tkwi przyczyna rozpadu ich
małżeństwa? Odpowiedź bezpośrednio w filmie nie pada. Pozostaje
snuć więc interpretacyjne domysły. Wydaje się, że najważniejsza
podpowiedź tkwi w przestrzeni, którą zamieszkują. Akcja dzieje
się w dużym, ale prowincjonalnym mieście, tkwiącym gdzie
korzeniami w sowieckiej przeszłości. Nie brak tu biedy, ciemnoty i
szarości. Ten świat jest bardzo ciasny, co szczególnie pokazuje
ich mieszkanie. Jeden pokój i kuchnia, mikroskopijnie małe. Bohaterowie, szczególnie Oleg- nie
próbują nadać tej przestrzeni wymiaru domu. Nie tylko chodzi o
brak przestrzeni do życia, ale też o brak ciepła, intymności,
bliskości. Być może jest to efekt ich życia zawodowego, gdyż w
domu najczęściej ich nie ma. To nie jest przestrzeń, która ich
zbliża, która pozwala się spotkać. Również znajomi to wąskie
grono ludzi z pracy, zakres więc rozmów nie jest zbyt szeroki, a
główną rozrywką jest picie wódki. Tu nie znajdziemy
klimatycznych knajpek, przyjemnych alejek parkowych, jakichkolwiek
miejsc, gdzie mogliby bohaterowie być ze sobą, spędzić czas.
Jesienna aura tylko podkreśla zmęczenie bohaterów, brak czasu i
siły, brak jakichkolwiek perspektyw na ciekawszą przyszłość. To
uwięzienie w monotonii, szarości, jałowości unicestwia ich
związek powoli, ale skutecznie.
Inna podpowiedź kryje się w
spontanicznej rozmowie o dziecku. Widać, że nigdy tego tematu nie
poruszali, że pewne kluczowe elementy do bycia razem w ich związku
nie zostały omówione. Być może to za daleko idący wniosek, że
tak naprawdę się nie znają, ale bez wątpienia brak w ich związku
umiejętności kontaktu. Mało ze sobą rozmawiają i nie umieją
rozmawiać. Brak wspólnej płaszczyzny. Dopiero się uczą siebie,
szczególnie Oleg wydaje się nieprzygotowany do bycia
odpowiedzialnym partnerem. Cały czas targają nimi sprzeczne emocje,
zbliżają się i oddalają, ale świadomość pustki u Katyi
wzrasta. W jednej z rozmów porównuje Olega do odległej galaktyki,
która nie zauważa jej wysiłków, by do niej dotrzeć. Oleg nawet
nie ma pojęcia, o czym ona mówi, pozostaje więc poczucie winy,
niemoc, zniechęcenie, zaniechanie. Relacje nie
zawodzą jednak z powodu braku miłości. Miłość nie gaśnie nawet w
nieprzyjemnych momentach, kiedy Katya patrzy na męża z mieszaniną
wyobcowania i niechęci albo kiedy Oleg zapomina, że ma partnerkę.
Postać Olega wydaje się kluczowa w
odczytaniu filmu, bo to jemu kamera poświęca więcej czasu, a
niejako mu towarzyszy przez cały czas. Oleg wydaje się ciekawy sam
w sobie. W zasadzie niełatwo go rozgryźć. Momentami wydaje się
infantylny i niedojrzały. Rozwód trywializuje, problemów nie
zauważa, często błaznuje, bywa arogancki. Ucieka od wszystkiego
nie tylko w alkohol. Jest emocjonalnie niestabilny, łatwo zmienia
kierunek swoich uczuć - czasem pojawia się złość, czasem
masochistyczne samobiczowanie, czasem dziecinne obrażanie.
Paradoksalnie wydaje się, że to Katya jest bardziej empatyczna i
bardziej otwarta na bycie razem. W momentach kiedy wydaje się, że
daje mu kolejną szansę na rozwiązanie problemów, on sabotuje ich
kruchy rozejm swoim rozdrażnieniem, raz biernym, raz agresywnym.
A jednak dość często w jego oczach
pojawia się smutek. Wielekroć zachowuje się jak dziecko, ale za
tym wydaje się kryć egzystencjalny pesymizm. Ten paradoks
Chlebnikow obrazuje, ukazując Olega w pracy. Destrukcyjny partner
okazuje się uzdolnionym uzdrowicielem Jest on troskliwym i oddanym
lekarzem. Widać, że traktuje swoją pracę nad wyraz poważnie. Co
ciekawe - nie buduje żadnej ideologii do swojej pracy, stara się ją
wykonywać fachowo i zaangażowaniem Ale ta praca go wyniszcza,
przypadki są trudne, opór rzeczywistości duży, a
wybory moralne uciążliwe. Do tego zmęczenie, brak snu, brak
wsparcia i motywacji finansowej. Sprawę utrudnia zmiana
kierownictwa. Jego
poprzedni przełożony zdawał się rozumieć postępowanie Olega, a
nawet ukrywał jego małe grzeszki, wiedząc, że jest jest po
prostu dobrym lekarzem. Nowy szef
Olega już na pierwszym spotkaniu z załogą zapowiada zmiany w
sposobie pracy pogotowia — w czasie interwencji lekarze mają na
bieżąco raportować dyspozytorom o wykonywanych czynnościach, a
czas wizyty u pacjenta nie może przekraczać 20 minut, co ratownikom
wydaje się niemożliwością. Praca staje się jeszcze trudniejsza,
wybory jeszcze bardziej skomplikowane. Oleg choć nie wygląda na
buntownika, nie zamierza się poddać rygorom nowej machiny
biurokratycznej, co prowadzi do bezpośredniego konfliktu ze swoimi
przełożonymi. To też jest rodzaj swoistego oporu: nieuleganie
absurdom, wewnętrzne poczucie wolności. Jawi się nam bohater jako
znający się na swojej pracy i bezkompromisowy lekarz, dla którego
człowiek jest najważniejszy. Ten humanistyczny, by nie powiedzieć
heroiczny rys charakteru widzimy w sytuacji ratowania życia dziecku,
gdy na szali stawia przynajmniej swoją pracę.
Praca jednak spala Olega, więc nie ma już sił, chęci, może nie potrafi przenieść tego zaangażowania na życie rodzinne. Nie ma wystarczającej wrażliwości dla osoby, która najbardziej potrzebuje jego uwagi. I tak objawia się arytmia- na obu płaszczyznach - osobistej i zawodowej. A że proporcje między tymi strefami są wyjątkowo, zachwiane, serce ich związku przestaje funkcjonować.Pęknięcia, wstrząsy, szmery objawiają się w związku, objawiają się w rzeczywistości rosyjskiej. Film pokazuje takie problemy społeczne, jak alkoholizm, nierówności społeczne, pułapki gospodarki kapitalistycznej. Nie brakuje cynizmu, głupoty, egoizmu. Rosyjski reżyser nie sili się jednak na dogłębną analizę systemu, pokazuje po prostu wycinek świata i stara się powiedzieć coś ważnego o współczesnej Rosji.
Praca jednak spala Olega, więc nie ma już sił, chęci, może nie potrafi przenieść tego zaangażowania na życie rodzinne. Nie ma wystarczającej wrażliwości dla osoby, która najbardziej potrzebuje jego uwagi. I tak objawia się arytmia- na obu płaszczyznach - osobistej i zawodowej. A że proporcje między tymi strefami są wyjątkowo, zachwiane, serce ich związku przestaje funkcjonować.Pęknięcia, wstrząsy, szmery objawiają się w związku, objawiają się w rzeczywistości rosyjskiej. Film pokazuje takie problemy społeczne, jak alkoholizm, nierówności społeczne, pułapki gospodarki kapitalistycznej. Nie brakuje cynizmu, głupoty, egoizmu. Rosyjski reżyser nie sili się jednak na dogłębną analizę systemu, pokazuje po prostu wycinek świata i stara się powiedzieć coś ważnego o współczesnej Rosji.
Borys Chlebnikow objawia się zresztą w Arytmii jako mistrz
minimalizmu. Ale te minimalistyczne środki nie pozbawiają obrazu
prawdy emocjonalnej. Analiza rozpadającego się związku jest
wiarygodna psychologicznie. W filmie nie ma fałszywych tonów, a
reżyser nie próbuje przypodobać się widzom .Zresztą praca
operatora opiera się na naturalizmie dokumentalnym, a kompozycyjnie,
choć mamy do czynienie z jednorodną historią, obraz nabiera charakteru
epizodycznego, składa się z wielu indywidualnych scen, swoistych
anegdot, odnoszących się zarówno do życia prywatnego, jak i
codziennej pracy bohaterów. Nie brak tu scen banalnych, ale
Chlebnikov i Meshchaninova postanowili uchwycić istotę kryzysu
małżeńskiego w lustrze niewielkich przykrości, drobnych
dolegliwości, które jednak stają się coraz trudniejsze do
zignorowania. Nie pozbawia to filmu emocji, a nadaje autentyczności.
Jatsenko i Gorbacheva są charyzmatycznymi aktorami, którzy
sprawiają, że wierzymy bohaterom. Irina Gorbacheva gra Katyę z dużą
wrażliwością i aż można żałować, że reżyser w filmie usunął
ją na drugi plan. To zachwianie proporcji zaowocowało za to dojrzałą i
aktorsko ciekawą rolą Jatsenki, który otrzymał
nagrodę na festiwalu w Karlowych Warach.
Arytmia to film o przeciętnych ludziach i ich codziennych zmaganiach, o takim naturalnym poszukiwaniu nadziei. Bo wbrew pozorom dawka optymizmu jest spora. Świat nie jest tak ponury i depresyjny. Przede wszystkim wierzymy, iż Oleg i Katya się kochają. Być może dlatego nie potrafią się do końca rozstać. Scena erotyczna promieniuje szczerością, namiętnością, prawdziwą intymnością. Ponadto od początku sprzyjamy bohaterom. Oleg i Katya przy całej swojej przeciętności, są sympatyczni i budzą zaufanie. Reżyser patrzy na nich z pobłażliwością, podobnie jak na rzeczywistość, którą pokazuje z naturalistyczną szczegółowością, ale bez satyrycznej zjadliwości
I otwarte zakończenie daje nadzieję - ostrożną, być może chwilową, ale pojednanie bohaterów wydaje się szczere. Może to dopiero początek ich drogi, ale wydaje się, że coś zrozumieli i pomimo arytmii -ich serca wciąż biją. A ostatnia scena to przejaw optymizmu, jakiego dawno w kinie nie widziałem. Prosta scena, banalna i niemal oczywista, budząca wiarę w dobro ( choć może to za mocne słowo) człowieka. Karetka próbuje przedrzeć się przez korek, ale żaden z pojazdów nie zamierza jej ustąpić. I wtedy lekarzy wysiada i prosi każdego z kierowców, by przestawił swój samochód na inny pas. Powoli, ale karetka zyskuje wolną drogę. A więc można. Jest nadzieja. Mimo zimy, świeci słońce, a ambulans Olega zyskuje wolny pas w drodze do chorego... a może nie tylko
Kino rosyjskie naprawdę ma się
dobrze
T.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz