NIKITA
Filmem Wielki Błękit Luc Besson zdobył moje serce. Nikitą zdobył też wyobraźnię. Zostawił nie tylko obrazy pod powieką, ale zachwycił – już wtedy dość wybrednego widza. Nikita to apogeum twórczości francuskiego postmodernisty, dzieło perfekcyjne i ważne w dziejach kina.
Zaczyna się w
sposób charakterystyczny dla Bessona- szybką jazdą kamery i intensywną muzyka Erica Serra. Prolog jest dynamiczny, mocny, głośny.
Czwórka młodych ludzi włamuje się do apteki po narkotyki. Kończy się
przyjazdem policji i ostrą strzelaniną, w której większość uczestników
ginie. Scena jest efektowna i wstrząsająca. Nie można nie docenić tu
umiejętności Bessona w konstruowaniu historii. Prolog wprowadza nas w
brutalny świat przemocy, wynaturzenia i emocjonalnej pustki. Nadaje też
filmowi, dzięki widmowym zdjęciom, nieco futurystyczny charakter. W
końcu przedstawia nam główną bohaterkę – Nikitę – lakonicznie, ale
precyzyjnie. Ćpunka o nieobecnym wzroku, z beztroską strzelająca
policjantowi w głowę. Skazana na dożywocie zostaje postawiona przed
wyborem :śmierć albo nauka.Tajemnicza rządowa instytucja zamierza bowiem
uczynić z niej zawodową zabójczynię. Następuje kilkuletni okres
ćwiczeń, a potem samych akcji
Sam schemat
kompozycyjny i fabularny jest dość prosty, żeby nie powiedzieć banalny.
Ale to, co w rękach amerykańskiego rzemieślnika przerodziłoby się w
tanią sensacją klasy B, cudowne francuskie dziecko zamieniło w
arcydzieło gatunku.
Co
jest tak fantastycznego w tym filmie? Oczywiście wizerunek samej Nikity
i jej metamorfoza. Zacznijmy od tego, że korzenie tej postaci, jak i
całego filmu, tkwią w komiksie, co podkreślone zostaje strojem Nikity.
Rozczochrane włosy, skórzana kurtka, martensy. Jej strój manifestuje
bunt, prowokacyjność, odrzucenie społecznych norm. W kilku następnych
odsłonach poznajemy bliżej bohaterkę. Dzika, nieokiełznana istota,
pochodząca z marginesu, pozbawiona hamulców. Dla Boba, który staje się
jej protektorem, jest idealnym materiałem na zabójcę. Pozbawiona
moralności i społecznej przynależności, jest pełna agresji i nienawiści
do świata. Nie boi się śmierci i ma naturalny talent do zabijania. Tym,
co budzi obawy niepokój jej przełożonych, jest jej niezależność i
indywidualizm. Już początek określa nam, że mimo komiksowych konotacji,
Nikita jest postacią pełnokrwistą, wielowymiarową. Dość szybko okazuje
się, że w dziewczynie jest nie tylko zło, zauważamy jakąś kruchość i
delikatność. Momentami przypomina małe dziecko. Potrafi rozpaczliwie szlochać
i płatać głupie figle. Jest nonszalancka, niepokorna, spontaniczna.
Cały proces przygotowawczy traktuje jak wielką zabawę. Przy okazji łamie
sztywne reguły panujące w ośrodku. Coraz bardziej zdobywa naszą
przychylność i sympatię. Pod grymasami i niekontrolowanymi reakcjami
spostrzegamy dziewczynę, która potrzebuje ciepła, miłości i zrozumienia,
samotną i zagubioną.Niestety wszyscy chcą od nie tylko, aby ślepo
wykonywała rozkazy i nawet Bob, wyraźnie w niej zakochany, nie może
przekroczyć granicy i w efekcie nie może jej nic podarować.
Atrakcyjność Nikity
bierze się z tej ogromnej rozpiętości emocjonalnej i osobowościowej.
Wściekłość, nieokrzesanie, nienawiść, chęć destrukcji z jednej strony, z
drugiej- dziecinność, swoboda, szczerość, spontaniczność. Właśnie jej
infantylizm jest jej siłą. Dziecięca wrażliwość i kierowanie się
emocjami. Nawet jej dzikość bardziej wynika ze zwierzęcego instynktu
przetrwania niż świadomego czynienia zła. Dziewczyna tak się broni przed
światem, atakuje, kiedy czuje się zagrożona. Jest outsiderem, który
nie wpasowuje się w zło świata, działa poza nim, tworząc swoje własne
reguły.
Bogactwo psychologiczne Nikity Besson
zestawia z dylematem moralnym. Metamorfoza dziewczyny przebiega bowiem
dwutorowo. Jej cywilizowanie daje sprzeczne efekty, czyniąc z Nikity
postać dramatyczną w dosłownym tego słowa znaczeniu. Z jednej strony
widzimy, jak ta dzika istota przemienia się w atrakcyjną, świadomą swej
osobowości kobietę, inteligentną, zrównoważoną, dojrzałą. To przede
wszystkim efekt nauk pobieranych od Amandy ( świetna Jeanne Moreau ). To
tu Nikita uczy się kobiecości poprzez zmianę fryzury, uśmiech, sposób
poruszania. Uczy się wdzięku i kobiecej świadomości. Przemiana jest
absolutna- Nikita staje się atrakcyjną seksualnie, pełną gracji i uroku
kobietą, jednocześnie bardzo niebezpieczną, twardą, o silnej
osobowości
Ale
jest też druga strona medalu. Cena jest najwyższa- Nikita zostaje
pozbawiona tożsamości, wolności, prywatności i normalności. Za to zło z
jej charakteru nie zostało wyeliminowane. Wprost przeciwnie,
spotęgowane, gdyż
przełożonym nie chodziło o wykorzenienie umiejętności zabijania, a o
jej udoskonalenie i odpowiednie ukierunkowanie. Nikita może zabijać,
tyle że na rozkaz. Problem w tym, że Nikita już nie chce zabijać. Chce
normalnie żyć. Mało tego -zdaje sobie sprawę, że każą jej robić to, za
co wcześniej została ukarana i odizolowana od społeczeństwa.
To rozdarcie
wewnętrzne pokazuje chyba najlepsza scena w filmie – urodziny Nikity. Po
kilku latach odosobnienia Bob zabiera dziewczynę na zewnątrz do
luksusowej restauracji. Piękna oprawa, wieczorowa sukienka, szampan,
mężczyzna, którego pociąga, i prezent. Widzimy autentyczne łzy
wzruszenia w oczach Nikity. I w ułamku sekundy wszystko pryska.
Prezentem jest pistolet, a restauracja to miejsce jej akcji. Ma kilka
minut, by zabić wskazany obiekt i uciec. Wszystko dzieje się
błyskawicznie. Nikita wykona zadanie, ledwo zresztą uchodząc z życiem.
Ważniejsze, że przeżyje szok- okrwawiona, brudna, rozhisteryzowana
przypomina tę starą Nikitę. To, co jej ofiarowano, w ułamku sekundy jej
zabrano. Czuje się oszukana i zbrukana. Znów stała się tylko
zabójczynią.
Ten
konflikt dramatyczny nie tylko nie maleje, lecz wzrasta. Choć wychodzi na wolność i może rozpocząć „normalne życie”,
widzimy, że Nikita nie podporządkowała się całkowicie, jej mózg nie
został wyprany, a uczucia wyeliminowane. Na pożegnanie całuje Boba,
mówiąc jednocześnie, że już go nigdy więcej nie pocałuje, ponieważ ją
zdradził. Jest coś w niej romantycznego- pragnienie miłości, spontanicznej, bezwarunkowej, emocjonalna czystość i maksymalizm,
nieuznający kompromisów. Nikita pozostała niezależną, swobodną, małą
dziewczynką. Tę beztroskę i radość życia widzimy zaraz po wyjściu na
wolność. Jak dziecko właśnie chłonie świat wszystkimi zmysłami.
Spontanicznie i bezceremonialnie zaciąga młodego kasjera do łóżka, który
stanie się jej miłością życia.
I tutaj tak
naprawdę zaczyna się prawdziwy dramat bohaterki. Nikita chce prostego
ustabilizowanego życia, chce miłości i szacunku. Wystarczy jednak tylko
telefon, enigmatyczne hasło "Josephine" i cały jej świat kurczy się, po
czym znika. Besson nigdy psychologiem nie był, bardziej interesują go
emocje, ale w Nikicie świetnie udało mu się, bez zbędnych zresztą słów,
ukazać człowieka pod presją, osaczonego, działającego w trudnych
warunkach. W zaledwie kilku scenach otrzymujemy bagaż takich emocji, że
można by nim obdzielić kilka melodramatów, jak w scenie, kiedy Nikita w
łazience celuje z karabinu do swojego celu, a Marco pod drzwiami czule
do niej przemawia. Widzimy napięcie wynikające z namierzania celu i
wykonania zadania, zwłaszcza, że ma zabić kobietę, i jednocześnie
płynące po twarzy łzy. Dwa oblicza tej samej kobiety i to w tym samym
momencie. Tę zasadę ostrego kontrastu stosuje Besson przy budowaniu
postaci bardzo mocno. Nikitę tworzy jednocześnie łagodność i brutalność,
siła i słabość. Podobnie jest z wyglądem- filigranowa, szczupła,
niepozorna dziewczyna zostaje zestawiona z dużymi, potężnymi
mężczyznami czy wielką nienaturalnie bronią. Te ciągłe sprzeczności,
kontrapunkty, rozedrgania nie pozwalają oderwać oczu od bohaterki.
Bogactwa
charakterologiczno – emocjonalnego nie byłoby, gdyby nie Anne
Parillaud. To jej rola życia, jedna z najbardziej wyrazistych ról
kobiecych w kinie francuskim. Anne Parillaud to Nikita, jest po
prostu tą postacią .Żeby to pojąć, wystarczy zobaczyć amerykański
remake, gdzie skądinąd niezła Bridget Fonda wypada delikatnie rzecz
ujmując blado. Francuska aktorka w zasadzie gra dwie różne role. Buduje
je przy pomocy wszystkiego, głosu, mimiki, sposobu poruszania się,
stroju. Dwie różne osobowości, przy jednoczesnym zachowaniu
jednorodności postaci. Niemal każda scena z nią to perełka. Wystarczy
zobaczyć, jak wiele daje obserwowanie jej oczu, albo króciutka scena,
niemal etiuda, kiedy to Nikita uczy się uśmiechu u Amandy. Momentami
wydaje się, że włożyła w tę rolę samą siebie. Nie pozostawia nas
obojętnym, porywa ze sobą, niezależnie kim w danym momencie jest. Cezar
za tę rolę najzupełniej zasłużony.
Trzeba jednak
pamiętać, że postać, nawet taka, zawieszona w próżni, przepadłaby.
Besson potrafi jednak budować bardzo atrakcyjny dla widza świat. Jego
specjalnością jest pewna nierealność, umowność rzeczywistości.
Specyficzność scenografii, lekka abstrakcyjność przestrzeni i widmowość
tworzą wizję futurystyczną, ale bez żadnych udziwnień. Reżyser Nikity tworzy
rodzaj sceny - od razu dodajmy bardzo filmowej- i zapełnia
dekoracjami, barwami , przedmiotami i tworzy swój świat, co ciekawe
pozostający bliski nam, naszej realności. Osiąga to prostymi środkami.
Weźmy na przykład celę w, której siedzi Nikita. Chromatyczna, ascetyczna
biel zestawiona z czarnym strojem Boba. Proste, ale skuteczne, zresztą
większość pomieszczeń Thierry Abogast fotografuje tak, aby wytworzyć
atmosferę niejednoznaczności.
Te lekkie
przesunięcie osi czasu ma też związek z motywami katastroficznymi ,
przy czym u Bessona apokalipsa nie przejawia się w rozpadzie fizycznym,
co moralnym, psychicznym .Łatwość zabijania, rozkład więzów rodzinnych,
samotność, agresja, pustka etyczna i, co nie mniej ważne, zło tkwiące na
samej górze. Cały proces działania agencji jest niemoralny- zmuszanie
siłą do uczestniczenia w procederze zabijania, marionetkowe traktowanie
ludzi, brak szacunku dla ludzkiego życia. Besson na przykładzie
bohaterki pokazuje, że zło tkwiące w systemie jest znacznie bardziej
niebezpieczne niż to znajdujące się w jednostce. Sekunduje swojej
bohaterce w rozterkach moralnych, aż w końcu pozwala się jej zbuntować.
Nieudana akcja z rosyjskim ambasadorem i pojawienie się demonicznego
Czyściciela, który rozpuszcza ludzi kwasem, powoduje załamanie się
bohaterki. Opada maska zabójczyni- pojawia się twarz dawnej Nikity,
bezbronnej tak naprawdę dziewczyny, pełnej emocji, rozchwianej, nad
niczym niepanującej. To jej zwycięstwo- powrót do swej tożsamości i
ludzkiego świata. W kluczowym momencie znajduje w sobie siłę, by
powstrzymać Czyściciela przed dalszy zabijaniem i znika. Ucieczka Nikity
jest przejawem buntu wobec bezlitosnej gry życiem ludzkim,a tym, co
jej daje siłę, jest uczucie do Marco. Jego oddanie, ciepło,
wyrozumiałość nadają jej życiu sens. Aby to ocalić, musi jednak Marco
opuścić. W finale, dość otwartym, widzimy dwóch zakochanych w Nikicie
mężczyzn siedzących naprzeciwko siebie, którym pozostała tylko tęsknota.
Ale trudno nie tęsknić za kimś takim jak Nikita.
Ta
w zasadzie romantyczna wizja otrzymuje u Bensona kapitalną oprawę. Przylgnęło do niego określenie barokowej wyobraźni, ale zdecydowanie
lepszym określeniem jest wspomniany wcześniej postmodernizm. Besson
nigdy nie ukrywał swej fascynacji kinem amerykańskim czy komiksem.
Traktuje jednak poszczególne elementy nie w sposób naśladowczy a
twórczy, tworzy autorską rzeczywistość, nie do podrobienia. No i ten
sposób opowiadania. Jako dziecko MTv Besson do perfekcji opanował
umiejętność dynamicznego, teledyskowego opowiadania. Poszczególne
obrazy są dopracowane i dopieszczone, same w sobie błyskotliwe i
inteligentne. Powiązanie tych scen w całość ma dla niego znacznie
mniejsze znaczenie, choć ze wszystkich filmów właśnie Nikita jest
najbardziej spójna. Ale ważniejszy jest sam obraz :szeroki ekran, ostre
intensywne barwy, pewna nonszalancja przy jednocześnie precyzyjnym
budowaniu konstrukcji filmowej. Agresywny styl opowiadania, który
współtworzy muzyka stałego współpracownika Bessona, Erica Serra
To mocne kino, dekoracyjne i widowiskowe, pełne napięcia. Nikita wzrusza, bawi, emocjonuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz