ZWIĄŻ MNIE
UWIĘZIENI W MIŁOŚCI
W
powszechnym mniemaniu Zwiąż mnie to film niezbyt udany w
twórczości Pedro Almodovara. Może dlatego, że powstał zaraz po
świetnie przyjętych Kobietach na krawędzi załamania nerwowego.
I rzeczywiście nie jest to film ani tak błyskotliwy, ani tak
perfekcyjnie zrealizowany. Nie jest też tak mądry i głęboki jak
późniejsze dokonania Hiszpana. Zgodzę się, że jest nieco
sentymentalny, że ma banalne zakończenie. Ale ja go lubię. To
bezpretensjonalna komedia o romantycznej miłości.
Para, którą jednak będziemy śledzić, jest specyficzna. Ricky
niemal całe 23-letnie bytowanie na ziemskim padole spędził w
zamknięciu –sierociniec, poprawczak, szpital wariatów. Marina to
była narkomanka i gwiazda filmów porno, obecnie robiąca karierę
w horrorach klasy B. Niecodzienne jest też ich spotkanie. Poznajemy
Ricky‘ego, kiedy zostaje przywrócony światu po opuszczeniu
psychiatryka. Wbrew pozorom – świat stoi przed nim otworem, ma
wyuczonych kilka zawodów, dzięki pielęgniarkom ciało kobiece nie
jest dla niego tajemnicą, a dzięki wdzięcznej za posługę
erotyczną dyrektorce ma nawet pieniądze na rozpoczęcie nowego
życia. Ricky jednak już wcześniej obmyślił sobie wizję nowego
życia. Ma bardzo konkretny plan. Odnaleźć Marinę i założyć z
nią rodzinę. Ricky poznał ją podczas jednej z ucieczek, przespał
się z nią, obiecał, że wróci i zaopiekuje się. Problem w tym,
że Marina była wtedy na narkotykowym haju i spała z kim popadnie,
nie pamięta więc chłopaka. Nie mając więc wyjścia, Ricky
włamuje się do jej mieszkania i więzi. Kobieta nie rozumie
co się dzieje, widząc jednak pożądanie w oczach Ricky’ego,
gotowa jest się dać zgwałcić i pozbyć się intruza. Problem w tym,
że Ricky chce miłości i gotów jest poczekać aż Marina się nim
zakocha, a to oznacza dla niej, że mieszkanie zamienia się w
więzienie.
Marina
ma chłopaka za szaleńca, no i nie jest daleka od prawdy. Ricky jest
lekko szurnięty, wierzy bowiem, że można rozkochać kogoś w kilka
dni. To oczywiście efekt nie choroby psychicznej, a jego
niedojrzałości psychicznej, infantylności i naiwności. Pozbawiony
wzorców postępowania, odcięty od społeczeństwa, ukształtował
swój świat na wzór czytanek dla małych dzieci i kolorowych
obrazków, co pokazuje choćby jego prezent dla Mariny- pudełko
czekoladek w postaci serca. Kiczowate i banalne, ale Ricky jest
właśnie dużym dzieckiem. Są też i zalety takiej postawy -
entuzjazm, zapał, szczerość, wiara w miłość. Ricky może
Marinie ofiarować siłę swoich uczuć. Nie potrafi- co nie dziwi-
przekonać jej do siebie inaczej jak za pomącą więzów i
kneblowania. I choć jest oprawcą, jednocześnie jest bardzo
rozczulający w swojej troskliwości i cierpliwości. Cierpliwie
znosi bowiem jej próby ucieczki, złośliwości, niechęć i
pogardę. Mimo absurdalnej sytuacji, próbuje stworzyć jej normalne
życie. Załatwia jej leki na ból zęba, naprawia zlew, kupuje
bardziej delikatny plaster do zaklejania ust, jest czuły,
opiekuńczy i gotowy do poświęceń. Podziwia Marinę i ją szanuję.
Była gwiazda porno nie jest osobą, którą łatwo zdominować,
ale powoli cała sytuacja zaczyna mieć dla niej urok. Przełom
następuje, kiedy Ricky zostaje pobity podczas próby zdobycia
heroiny. Budzi to w Marinie czułość niemal matczyną, ale też
zmysłowe pożądanie. Jakże inaczej zabrzmi w jej ustach późniejsze
„zwiąż mnie”. Stanie się to elementem pewnej gry
zmysłowej między nimi.
Film nie poraża może jakąś głębią,
ale przekonuje jako film o miłości. Dziwacznej szurniętej, lecz
jednak uświęconej na swój sposób. Film otwiera kiczowaty obraz
religijny przedstawiający Matkę Boską i Chrystusa. Podobny obraz
widzimy nad łóżkiem Mariny. W ten sposób Almodovar sakralizuje
związek, bo – jak sam mówi – połączenie się dwóch osób
zawsze należy do obszaru świętości. Każdy związek jest inny, ma
swoje własne normy, swój własny wizerunek. Miłość Ricky’ego i
Mariny jest szalona, niekonwencjonalna, naznaczona zmysłowością i
przemocą, lecz wcale przez to nie mniej prawdziwa. Oczywiście
Almodovar ukazuje całość w konwencji komediowej, momentami
groteskowej – jak wtedy, kiedy w trakcie pierwszego stosunku Marina
wykrzykuje, że teraz dopiero poznaje Rick’ego. Tak właśnie
Almodovar przekonuje nas do potęgi tego uczucia- wśród setek
mężczyzn rozpoznała jednak swego księcia. Zresztą scen
zabawnych, przerysowanych jest oczywiście więcej. Moja ulubiona to
specyficzna scena łóżkowa, kiedy oboje udają, że śpią.
Śmieszne, pełne uroku, ale i napięcia. W ich wzroku tak dużo się
dzieje. I może właśnie dlatego należy film uznać za udany.
Między odtwórcami ról ewidentnie iskrzy, wyczuwamy prawdziwe
namiętności i emocje. To szczególnie ważne, że Almodovar w tym
obrazie zminimalizował ilość charakterystycznych dla siebie
przerysowanych, udziwnionych postaci. Choć widać w filmie zabawę
dekoracjami, kolorami, symbolami, choć nie stroni od kiczu,
sztuczności i ironii, to scenariusz Zwiąż mnie głównie
opiera się na tej dwójce. Bez aktorskiej siły nie byłoby tego
filmu.
Ricky’ego świetnie zagrał Antonio Banderas, jeszcze taki
Almodovarowski- młodzieńczy, nieokrzesany, żywiołowy, pełen
temperamentu, z tym specyficznym błyskiem w oku. Po drugiej stronie
po raz pierwszy u Almodovara Victoria Abril, późniejsza muza
reżysera, drobna, rozedrgana, zmysłowa, emocjonalna. Z jednej
strony dominująca, świadoma własnego ciała, z drugiej – na swój
sposób delikatna i wrażliwa. Oczywiście w ich grze jest lekki ton
przerysowania, zbytniej ekspresji, delikatnego pastiszu, ale los
szyderczy dotyka tutaj bardziej świat mediów ( kapitalny pastisz
reklamy ) i świat filmu ( z delikatną nutą autoironii ).
Bohaterowie natomiast są nam jednak bliscy, tak jak i ich uczucie.
Widać
i w warstwie scenariusza, i materii filmowej, że Zwiąż mnie
jest filmem nie do końca przemyślanym, może nieco błahym. Ale czuje się w nim lekkość, świeżość, pewną
filuterność i zadziorność. A ponadto sympatię do bohaterów. Na
swój sposób to urzekająca bajka o miłości, tylko książę to
świr, a księżniczka- gwiazdka porno. No ale to przecież Pedro
Almodovar.
T.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz