niedziela, 19 sierpnia 2018

                      
                                          
                        AMORES PERROS


 SKUNDLONE PIĘKNO MIŁOŚCI
 
Rewelacyjne kino, wstrząsające, żrące, zapierające dech w piersiach. Brutalne piękno i wzruszająca prawda o człowieku i świecie. A to wszystko w debiucie meksykańskiego reżysera Alejandro Gonzaleza Inarritu

Amores Perros to trzy nowele, opowiadające o trzech różnych wydarzeniach dziejących się w tym samym czasie i miejscu. Konstrukcja filmu jest jednak przewrotna, misterna i zaskakująca. Łamie czas filmowy, cofamy się bowiem w przeszłość, ale i wybiegamy w przyszłość. Punktem kulminacyjnym, zwrotnym wydarzeniem, jest wypadek. Śledzimy zarówno wydarzenia, które do niego doprowadziły, jak i jego konsekwencje. W tragicznym wypadku zderzają się życia trojga spośród 20 milionów mieszkańców miasta Meksyk. Choć żyją obok siebie, należą do różnych światów. Gdyby nie kolizja, najprawdopodobniej nigdy by się nie spotkali. 20-letni Octavio mieszka z liczną rodziną w biednej dzielnicy miasta. Chce uciec od dotychczasowego życia z żoną swojego brutalnego brata. Aby zdobyć pieniądze na nowe, urojone życie, wystawia do walk psów swojego rottweilera Cofi. Nie waha się także nasłać na brata bandytów. Jednakże obrana przez niego droga przemocy okazuje się ślepym zaułkiem. Wygrywając walkę za walką, naraża się lokalnemu zbirowi. To właśnie przed nim ucieka z rannym psem, kiedy zderza się z samochodem pięknej modelki Valerie. To dla Valerii Daniel, redaktor gazety, porzuci żonę i dzieci. W dniu, w którym świętują początek nowego, wspólnego życia, Valeria zostaje tragicznie okaleczona we wspomnianym wypadku samochodowym. Traci nie tylko nogę, ale kontakt ze światem zewnętrznym. To koniec jej kariery. W jednej chwili raj, w którym już widział się Daniel, zamienia się w piekło, w którym przychodzi mu żyć z Valerią. Gwoździem do trumny staje się wypadek z ukochanym pieskiem Valerie, który wpada do dziury pod podłogą. Trzecim bohaterem jest Chivo, który staje się świadkiem wypadku. Kiedy inni zajmują się ofiarami kolizji, on bierze pod opiekę rannego psa. Chivo jest złamanym przez życie idealistą. Zarabia jako płatny morderca i czułość okazuje tylko towarzyszącej mu sforze psów. Wcześniej jednak był intelektualistą, który porzucił rodzinę dla rewolucji, za co spędził 20 lat w więzieniu. Paradoksalnie obcowanie z psem zabójcą skłania go do podjęcia próby powrotu do życia. Kiedy w gazecie natrafia na nekrolog żony, idzie na pogrzeb, gdzie spotyka swoją córkę. Wracają wspomnienia, pojawiają się wyrzuty sumienia. Postanawia odszukać córkę, a osobom uwikłanym w kolejne zlecenie morderstwa postanawia dać nauczkę.



Każda część obrazu to inny gatunek, inny film, punkt widzenia. Inny rytm, inne tempo. Pierwsza odsłona to naturalizm, brutalność, impulsywność i krzyk. Tętni latynoskim rytmem, meksykańskim rapem. Dużo tu przemocy, krwawych walk psów, agresywnych uczuć. Druga część ma spokojny, niemal monotonny rytm, rodem z telenoweli, co wzmacnia wysoki status społeczny bohaterów. Ale nie brak tu elementów rodem z horroru. Wreszcie trzecia to rodzaj moralitetu i stadium samotności w jednym. Kameralność zostaje podszyta tu muzyką Gustavo Santaolalla i parabolicznym wydźwiękiem.

Inarritu nie przypadkowo umieścił akcję swego filmu w Mexico City. Meksykański tygiel nadaje się idealnie na miejsce akcji, bo daje możliwość określenia egzystencjalnych cech charakteru człowieka w kontekście uwarunkowań historycznych, kulturowych, politycznych i ekonomicznych. Stworzył w ten sposób portret łacińskiej aglomeracji miejskiej, molocha, gdzie bardzo mocno ścierają się wpływy europejskie z kulturą indiańską. Mexico ofiarowuje bogactwo kulturowe, ale też bogactwo kontrastów, sprzeczności, konfliktów. To świat zmienny, dynamiczny, dychotomiczny. To miasto, które popycha mieszkańców do aktów desperacji, to świat agresji, w którym wciąż wszyscy pragną czegoś więcej, chcą czegoś nowego, chcą się wspinać wyżej. To miejsce ofiarowuje ogromne możliwości, choć nie bardzo wiadomo jakie. Ofiarowuje też tłok, dynamiczne tempo życia, bezwzględność i chaos.

I w tym właśnie chaosie żyją bohaterowie. Z dnia na dzień, zagubieni, osamotnieni, wyalienowani, sfrustrowani, zrozpaczeni. Chcą walczyć, ale stworzenie utopi jest niemożliwe. Meksykański moloch nie pozwala na dyskrecję, intymność, subtelność. Jest wrogiem człowieka, którego atakuje wszędzie, nawet w domu, wśród najbliższych. Atakuje ich człowieczeństwo. Bo bohaterzy sympatyczni nie są. Są egoistyczni, pełni złych emocji, nie potrafią odrzucić swoich słabości, swoich grzechów. Świat Inarritu to świat skundlony, pełen brudu, nienawiści, agresji i bólu. I to bólu bezsensownie zadawanego. Połączenie cywilizacyjnego zagubienia i zwierzęcej natury daje efekt łacińskiej maksymy- człowiek człowiekowi wilkiem. A jednak bohaterowie nie poddają się, nie tracą nadziei, próbują okiełznać wrogi sobie świat. Tym, co ich łączy, jest miłość.


Ale co to za miłość, sugestywnie podpowiada tytuł. Pieska miłość, miłość jak suka, jak dziwka. Miłość jest tu brutalna, ostra, rozdygotana, impulsywna. Bohaterowie nie myślą, lecz działają, oddają się uczuciom. Miłość jest gorzka, miłość to udręka, miłość to grzech, miłość to śmierć. Miłość to piekło, ale też nadzieja na opuszczenie tego piekła. Bo choć brutalna, trudna, to ona daje siłę do zmiany. Co nie oznacza, że zmienia.

Scenariusz Arriagi splata ze sobą losy trzech bohaterów w różnych stadiach życia -młodość, dojrzałość i starość. W każdym płaci się za miłość wysoką cenę. Najmłodszym bohaterem jest Octavo, który mieszka wraz z bratem i matką w dzielnicy nędzy. W ich rodzinie widać wyraźny brak ojca, zwłaszcza, że matka nie jest dla Octavia autorytetem. Octavio w ogóle pozbawiony jest autorytetów, moralnego kośćca, a nawet kulturowego zakorzenienia. Jest młody, popędliwy, łatwo ulega pokusie posiadania, łatwo też wchodzi w świat agresji i przemocy. Kieruje się emocjami, pragnieniami. Ma siłę, energię i wiarę ,ale jednak przegrywa. Traci wszystko. Śmierć przyjaciela, utrata psa, rozpad rodziny, odejście Suzanny, wypadek składają się na jego porażkę. Cena jest bardzo wysoka, nagrody jednak nie ma. Bohater nic nie zyskał. Tylko wiedzę, ale tej wiedzy nie potrafi wykorzystać. Jest za młody, zbyt dziewiczy psychicznie, by wziąć los w swoje ręce. Jego klęskę pokazuje ostatnia scena. Samotny, przegrany, rozgoryczony i bezsilny zamiast wsiąść w autobus i zacząć od nowa, wraca z powrotem tam, gdzie nic i nikt na niego nie czeka.


Daniel także wszystko traci w imię miłości. Traci więcej niż Oktawio, więcej bowiem zaryzykował. To przykład człowieka, który ma wszystko – pieniądze, pozycję, rodzinę, dobrą pracę. Ale to tylko rola społeczna, którą całe życie grał. Kiedy osiągnął to wszystko, zauważył, że jest tak naprawdę pusty i samotny, że jego życie emocjonalne od lat stoi w miejscu. Piękna Valery ma mu tę pustkę zrekompensować. Wypadek jednak powoduje konfrontację wyobrażeń z rzeczywistością. Okaleczona modelka przestaje być synonimem doskonałości, maski opadają, pojawia się niezrozumienie, wrogość i obcość. Zamiast dojrzałej miłości rodzą się ślepe namiętności, tworzy się spirala wzajemnych pretensji, pozostaje w końcu osad żalu i poczucia oszukania. Daniel jest już dojrzalszą wersją Octavo, jego klęska to konsekwencja jego wyborów. Wie, że powrót do rodziny niczego by nie zmienił. Dla niego jest szansa. Jeśli potrafi przekroczyć rozczarowanie i porzucić marzenia, jego związek ma szansę stać się dobrą miłością.



Najciekawszą postacią jest Chivo. Po pierwsze łączy oba światy reprezentowane przez poprzednich bohaterów. Był na samym szczycie i na samym dnie, poznał świat idei i świat pieniądza, poznał dobro i zło .Podróż po bezdrożach piekła skończyła się tym, że został płatnym mordercą. Ale nie robi tego dla pieniędzy, żyje jak nędzarz w całkowitej izolacji od świata. To znak jego rozczarowania do tego świata i ludzi. Marzenia o lepszym świecie się nie ziściły. Dlatego bardziej kocha psy. I to spotkanie z Coffim, morderczym psem, jest przełomowe, bo ma charakter spojrzenia w lustro. Kiedy pies Octavia morduje inne jego psy, El Chivo pojmuje, że robił tylko to, czego go nauczono- zabijał -tak jak i on. Spojrzenie w głąb siebie niesie za sobą przebaczenie. A to- otworzenie się na miłość do córki. Chivo odkrywa w sobie człowieczeństwo, siłę do udźwignięcia ojcostwa, do zmiany swojego życia. Pojmuje to, co dla innych jest niedostępne- przemoc i okrucieństwo są złem i zawsze mają charakter destrukcyjny. I może dlatego jedyny bohater trzyma los w swoich rękach, potrafi to wykorzystać. Czyni rozrachunek ze swoim życiem i wyrusza w podróż na spotkanie jutra.

Film ukazuje różne odcienie miłości- także do psa. A może inaczej- Inarritu stawia znak równości między człowiekiem i zwierzęciem. Miłość do psa staje się miernikiem wartości uczucia. Może dlatego, że jak sam Inarritu twierdzi - bohaterowie „Amores perros” zapominają o swojej boskości i zanurzają się głęboko w swojej zwierzęcej naturze, aby odkupić siebie samych, swoje decyzje i ich konsekwencje poprzez ból, tym niemniej pięknie i odważnie, z godnością i nadzieją. Dlatego dają się lubić: bywają niewierni, ale nigdy nielojalni. I może dlatego w konstruowaniu postaci Inarritu nas zwodzi. Nie ułatwia polubienia bohaterów, ale też subtelnie zmienia nasze wyobrażenie o nich. Wciąż musimy ich na nowo definiować, przewartościowywać. To nie są martwe, puste marionetki, lecz prawdziwi, wrażliwi ludzie. Dlatego są oni namacalni, pełnokrwiści, budzą wyjątkowe emocje. Scenarzysta Ariaga chciał, aby bohaterowie byli pełni sprzeczności i paradoksów, zdolni do intensywnego życia i przygotowani, aby za to płacić: śmiercią, okaleczeniem, zniewoleniem : chciałem zawrzeć opowieść, która nie trywializowałaby przemocy i śmierci. Opowieść, która zmusiłaby widza do odczucia tragedii morderstwa, okrutnych konsekwencji wypadku samochodowego, przyczyn zdrady, destrukcyjnej siły zakazanej miłości. Opowieść zdolną przekazać ból, zagubienie, smutek, radość, nicość i nadzieję, które niesie ze sobą życie. Opowieść ludzką do granic bólu, wolną od obrzydliwej tyranii politycznej poprawności, która haniebnie okalecza istotę człowieczeństwa. Opowieść, której bohaterowie musieliby przejść przez piekło i miotając się pomiędzy dobrem i złem, szukać zgody z własną naturą.. 

Film jest mocny, dogłębny, momentami szorstki, z drugiej strony pełen pasji, emocji, nerwowego napięcia. Wymowa jest gorzka i ponura, zwycięstwo jest jednocześnie porażką. Inarritu zostawiając otwarte zakończenie, nie rozstrzyga, czy miłość może uleczyć nasze troski. A jednak, odzierając nas ze złudzeń, zostawia odrobinę nadziei. Nadziei, że można zacząć wszystko od nowa.

T.M.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz