CZAS TAJEMNIC
To
nie jest pierwszy film irańskiego reżysera, który został
zrealizowany w Europie. Akcję Przeszłości umiejscowił we
Francji, ale wprowadzając postać męża bohaterki, który przybywa
z Iranu, naznaczał film w jakiś sposób swoimi korzeniami. Bohater,
nieco wyobcowany z francuskich obyczajów, mimo że był żonaty z
Francuzką, przejmująco odzwierciedlał dystans emocjonalny
Farhadiego do Europy. Wszyscy wiedzą to film hiszpański w
pełni tego słowa znaczeniu. Piętnaście lat przed powstaniem
obrazu córka Farhadiego podczas pobytu w Hiszpanii zauważyła
plakat porwanej dziewczyny, co stało się bezpośrednią przyczyną
umiejscowienia fabuły w tym kraju. Irańczyk w wywiadach podkreślał
także podobieństwo między obiema kulturami. Relacje rodzinne i
emocjonalna przestrzeń, w której Hiszpanie się poruszają,
przypominały mu coś, co dobrze znał ze swego kraju. Jednak
Hiszpanów cechuje większa bezpośredniość, jest w nich swoista
spontaniczność, lekkość, swoboda uczuciowa, stąd w filmie
brakuje takiego napięcia, które znamy z poprzednich filmów jak
"Klient" czy "Rozstanie". Przeniesienie na
nieznany grunt Hiszpanii to niejedyny powód zmniejszenia mocy
obrazu, zabrakło w filmie swoistego klimatu dramaturgicznego. To nie
oznacza, że najnowszy film Irańczyka jest filmem nieudanym. Wprost
przeciwnie -Farhadi potwierdza, iż jest twórcą wybitnym i ma
wyjątkowy talent do tworzenia domowych dramatów, które rozwijają
się w rytmie psychologicznych thrillerów.
Często
filmowcy czują się zmuszeni wstrząsać publicznością, ale
Farhadi rozumie, jak ważne jest zanurzenie nas w rytmie normalności,
zanim kluczowy incydent rozsadzi rzeczywistość. Film zaczyna się
jasną tonacją i w radosnej atmosferze, pełnej afirmacji życia,
charakterystycznych dla hiszpańskiej kultury. Farhadi chce, abyśmy
polubili postacie i z łatwością to robimy. Laura, grana przez
Penelope Cruz, wraca z nastoletnią córką Irene i młodym synem
Diego do miejsca urodzenia, malowniczego miasteczka pod Madrytem, aby
wziąć udział w rodzinnym ślubie. Wyjechała wiele lat wcześniej,
by poślubić bogatego argentyńskiego biznesmena. Farhadi bez
pośpiechu przedstawia całą familię wraz z siostrami i rodzicami
Laury, zapraszając widzów do wygrzewania się w uroczym otoczeniu
małego miasteczka i ciepłych relacjach szczęśliwej rodziny.
Reżyser wprowadza także inną ważną postać, choć czeka na
chwilę, by ujawnić jej związek z pozostałymi postaciami. To Paco,
grany przez Javiera Bardema, właściciel dobrze prosperującej
winnicy, który kiedyś pracował dla rodziców Laury.
Długoletni
autor zdjęć Pedro Almodóvara, José Luis Alcaine, wypełnia akt
otwarcia spektakularnymi, pełnymi słońca obrazami. Kręcąc film w
mieście Torrelaguna, Farhadi integruje historyczną architekturę
pięknych wieżyczek, rynku miejskiego i kościoła Santa Maria
Magdalena z otwartymi przestrzeniami winnic. Pejzaż zapewnia i
rodzinną intymność, i wiarygodność świata przedstawionego. To
pięknie wykonany projekt wizualny, sekwencje mają dużą energię,
której łatwo się poddać - wesołe rozmowy, przyjazne uściski,
witalne okrzyki, otwartość i pogodność, a wszystko skąpane - o
czym wspominałem- w złotym świetle zdjęć Alcaine'a. Szczególnie
urzekająca jest często uśmiechnięta twarz Irene, nastolatki,
której radość życia promieniuje z każdego ujęcia. Posiada urodę
i magnetyzm, a jej lekkomyślna jazda na skuterze z miejscowym
chłopakiem, Felipe, wprowadza wigor i radość młodości. Podczas
ślubu, który odbywa się w lokalnym kościele, chłopak zabiera
Irene na dzwonnicę kościoła, pokazując jej na ścianie inicjały
wykonane przez matkę i Paco, gdy ci byli nastolatkami. Kiedyś byli
parą, o czym każdy wie, jak twierdzi chłopak; dla Irene wiadomość
ta jednak jest nowa. Objawienie przeszłości Laury, widzianej oczami
jej córki, jest jednym z ciekawszych pomysłów filmu, sięgającym
do uniwersalnego aspektu dojrzewania, w którym zdajemy sobie sprawę,
że rodzice byli niegdyś lekkomyślni i podobni do nas. Mimo
impresyjności i nastrojowości Farhadi nadaje tej scenie inną
tonację i czyni zwiastunem większego objawienia. A zegar w wiekowej
dzwonnicy brzmi lekko złowieszczo, sugerując, że czas ucieka.
Nim
to jednak nastąpi, otrzymujemy barwne sceny wesela, pełne poczucia
koleżeństwa, dobrego humoru i obfitego picia. Atmosfera wspólnoty
jest niemal namacalna. Naprawdę czujemy związek między tymi
ludźmi. Jest głośno, radośnie, kolorowo. Nawet ulewny deszcz i
nagły brak światła nie psują zabawy. Okazuje się jednak, że w
tym czasie znika Irene. Wszystko, co pozostało na jej łóżku, to
wycinki z gazet, które opisują zniknięcie innego dziecka, wiele
lat wcześniej. SMS-y żądające okupu, które pojawiają się w
telefonie Laury, zmieniają całkowicie tonację filmu. Pogodny
dramat rodzinny przemienia się w thriller, co sygnalizuje choćby
zmiana brzmienia muzycznego.
Farhadi
jest mistrzem penetrowania napięć klasowych i płciowych, potrafi
też wnikliwie opisywać duże i małe sprawy, które mogą
zdeterminować życie. Gdy więc rodzina desperacko próbuje znaleźć
odpowiedzi i pomóc Laurze, objawiają się uczucia, które nie
zostały całkowicie pochowane, stare rany zaczynają się otwierać,a
stare zaszłości budzą się do życia, aby siać spustoszenie.
Uprowadzenie dziewczyny niszczy wszystkie pozytywne odczucia,
odsłaniając pogrzebane sprzeczki, finansowe resentymenty i
potajemne tęsknoty. Dowiadujemy się przede wszystkim, że Paco jest
właścicielem winnicy, która kiedyś należała do rodziny Laury.
Mówi się, że patriarcha rodu, ojciec Laury, po pijaku przegrał
swoją fortunę, zmuszony sprzedać ziemię za cenę znacznie niższą
od jej wartości. Paco oskarżany jest więc o to, że wykorzystał
sytuację, a także swój związek z Laurą, aby zbić majątek ich
kosztem. Uśmiechnięte twarze mieszkańców malowniczej wioski
stopniowo stają się coraz bardziej kwaśne, a oskarżenia i groźby
lecą we wszystkich kierunkach. Paco staje się zwornikiem większości
tych animozji. Pojawienie się męża Laury, Alejandro (Ricardo
Darín) rzuca nowe, niełatwe światło na sprawy. Okazuje się, iż
mąż Laury nie jest odnoszącym sukcesy biznesmenem, jak inni
sądzili; prawdą jest, że od dwóch lat nie ma pracy i brakuje mu
pieniędzy, by zapłacić okup. Prowadzi to w konsekwencji do
prawdziwego dramaturgicznego objawienia filmu- Paco jest naprawdę
ojcem Ireny, którą spłodził, kiedy Laura była już w związku z
Alejandro.
To
tylko wzmacnia uczucia Paco, który od początku porwania pomaga
Laurze i jej rodzinie poradzić sobie z kryzysem. Ma poczucie
odpowiedzialności za Irene i dba o bezpieczeństwo Laury. Farhadi
sugeruje możliwość, że Paco wciąż tęskni za Laurą i że jego
miłość nie wygasła. Gorliwość Paco w poszukiwaniu Irene
nieuchronnie wywołuje napięcie z własną żoną, Beą (znakomita
Barbara Lennie), która z początku chce pomóc, ale w końcu jest
coraz bardziej sfrustrowana lojalnością Paco wobec Laury. Atmosferę
podgrzewa Jorge, znajomy emerytowany policjant, którego pytania
zaczynają budzić wątpliwości praktycznie u każdego członka
rodziny. Bohaterowie wątpią w siebie nawzajem, a my wątpimy w
nich, zmieniając do nich nastawienie. Każdy jest podejrzany, a
każdy podejrzewa kogoś innego. Pytanie więc, kto za tym stoi,
zatacza coraz szersze kręgi. Czy może to być sama Irena, udając
porwanie po tym, jak zbudowała fantazję na temat swojej ucieczki? A
może Alejandro, który w ten sposób chce zniwelować swoje kłopoty
finansowe? Podejrzana jest też rodzina Laury, że emocjonalnie
szantażuje Paco, aby odebrać pieniądze, które ten kiedyś im
zabrał.
Ale
reżysera interesuje nie tyle zagadka kryminalna, co uczucia
bohaterów. Podobnie jak wiele filmów Hitchcocka, zagadka istnieje
po to, aby aktywować niebezpieczne emocje, które zostały ukryte i
stłumione. Już same podejrzenia tworzą urazę i niechęć, a
napięcia i rywalizacje nabrzmiewają. Porwanie nie zbliża do siebie
rodziny, staje się niemal samospełniającą się przepowiednią,
która doprowadzi ich do rozpadu. Farhadi pokazuje nam, jak
niedoskonali są mili ludzie i bez osądu pokazuje nam straszliwe
konsekwencje, kiedy ci ludzie pozwalają sobie na manipulowanie
innymi dla własnych celów. Reżyser nie pozwala nam jednak na łatwe
osądy, nawet jeśli uważamy, że niektóre zachowania bohaterów są
nieetyczne. To było założenie autora Klienta, aby ukazać
wszystkich w odcieniach szarości- tu nie ma bowiem bohaterów ani
złoczyńców. Zamiast tego mamy ludzi uwięzionych w przerażającej
sytuacji i reżyser umożliwia nam obserwację, jak oni reagują na
coś takiego.To fascynujące i nieprzewidywalne, że los Ireny
niemal staje się drugorzędnym problemem, ale to świadome działanie
reżysera.
Film
buduje skomplikowany obraz natury ludzkiej, daje zarówno nadzieję,
jak i pogrąża nas w mroku. A osiąga to Farhadi w dużej mierze
dzięki subtelności dialogów i dobrej obsadzie. Aktorzy budują
niejednoznaczność co do prawdziwości i uczciwości motywów swojej
postaci, utrzymując w ten sposób publiczność w ciągłym
napięciu. Dotyczy to przede wszystkim głównych bohaterów- Laury i
Paco. Kiedy poznajemy Laurę, występ Penelope Cruz jest pełen
energii, witalności i poczucia swobody. Spotkanie z rodziną zmienia
tonację, wycisza bohaterkę, uspokaja ją. Porwanie obnaża jej
silne emocje, czyniąc z niej zrozpaczoną i zdesperowaną matkę.
Cruz jest bardzo dobra, w jej wykonaniu nie brakuje niuansów, które
angażują nas emocjonalnie.Daje wyjątkowe przedstawienie,
chętnie malując obraz zrozpaczonej matki, pełnej smutku i udręki.
Katatoniczny żal, ostry, wyczerpujący ból czynią z niej mater
dolorosa. Ale mimo tego całego bólu postać daleka jest od
krystaliczności. Tajemnicą owiane jest jej opuszczenie domu
rodzinnego i zostawienie Paco. Przeszłość kreuje ją jako
niewierną żonę, która w dodatku chciała usunąć ciążę.
Decyzje, które podejmuje w kontekście porwania, też są dalekie od
oczywistości i naznaczone destrukcją.
Równie
nieoczywistą postacią jest Paco. Jego motywy od początku są
niejasne. Być może jest kierowany poczuciem winy, sukcesami na
farmie, przeszłością z Laurą. Jest w jego zachowaniu jakiś
czynnik irracjonalny, tak jakby czekał, aż przepowiednia się
wypełni i straci wszystko, na co być może według siebie nie
zasłużył. A może banalnie uczucie do Laury nie umarło i gotów
jest dla niej postawić wszystko na szali. To równie prawdopodobne
jak to, że jest po prostu szlachetnym człowiekiem, który znalazł
się w sytuacji bez wyjścia. On także podejmuje wątpliwe decyzje.
W końcu "zdradza" swoją żonę i swoją winnicę. Bardem
obdarza postać pewną ambiwalencją, mimo iż Paco budzi sympatię.
Przede wszystkim tworzy osobę, która poświęca wszystko w imię
emocji, dla uczucia. Paco nie jest pewien, co jest dobre, a co nie,
ani co jest prawdą, a co fałszem. Czuje coś i naprawdę chce się
tym kierować, ponieważ wie, że to prawdziwe uczucie. I w tym
sensie on jest bohaterem, tak jak jest także ofiarą. Zakres emocji,
które ukazuje Bardem, jest bardzo namacalny. Aktorowi udaje się
ukazać wielowarstwowość charakteru-zarówno jowialność, siłę,
męskość, jak i kruchość, melancholię. A w tym wszystkim jest
pospolitym, normalnym człowiekiem z wioski, który zajmuje się
uprawą winorośli.
Bardem
i Cruz są naprawdę dobrzy, zwłaszcza kiedy na ich twarzy maluje
się burza emocji, obejmująca radość, żal, udrękę, nadzieję,
rezygnację i ulgę. Jeszcze lepszy spektakl dają w rolach
drugoplanowych Ricardo Darin i Barbara Lennie. Lennie jako żona Paco
nie tworzy postaci schematycznej, tym bardziej karykaturalnej, jej
uziemioną, racjonalną perspektywę Farhadi portretuje bez
osądzania, oświetlając, jak przekonujące są jej słowa z pewnego
punktu widzenia. Zostawienie Paco nie jest oczywistą reakcją, ale
zupełnie zrozumiałą. Lennie nadaje tej postaci podmiotowość i
wiarygodność. Jeszcze lepszy występ daje Darin, choć postać
Alejandro jest niewdzięczna. Długo w filmie jest nieobecna, a kiedy
w końcu pojawia się, jej dramaturgia jest mocno wyciszona. Mąż
Laury jest osobą introwertyczną, emocjonalnie stonowaną, w dodatku
nalega, by zawierzyć los Bogu, co wprowadza zresztą konsternację.
Bez egzaltacji, teatralnych gestów pokazuje człowieka zagubionego,
znajdującego się na dnie, który jednak walczy o godność.
Paradoksalnie jego sytuacja jest być może najbardziej dramatyczna,
tajemnica, na której odbudował swoje życie, nie tylko wychodzi na
jaw, ale stawia go w klasycznym konflikcie tragicznym. Przyjmując
pieniądze od Paco, które są jedyną nadzieją na odzyskanie Irene,
uzna jednocześnie jego ojcostwo. Odzyskując córkę, może ją
jednocześnie stracić, nie mówiąc o Laurze. Ale w każdej postaci
jest ludzka skaza, silne uczucia, które kipią tuż pod
powierzchnią. Niefortunne okoliczności odkrywają je, a my możemy
obserwować, jak sekrety i zamiecione pod dywan konflikty niszczą
ten pozornie sielski świat.
To
film o silnych emocjach, które jednak zamiast wywoływać katarsis,
pochłaniają naszych bohaterów niemal do punktu paraliżu. Farhadi
jest rygorystycznym filmowcem, ale nie efektownym i Wszyscy wiedzą
doskonale to ukazują. Choć Alberto Iglesias, znany z filmów
Almodovara, jest odpowiedzialny za partyturę, ogromna większość
filmu rozwija się w ciszy, dzięki czemu lepiej można usłyszeć
każde przerażające westchnienie Ten film jest świetnym dowodem na
to, że Farhadi jest mistrzem w wydobywaniu ogromnej mocy z ciszy i
bezruchu. Podobną rolę spełnią zdjęcia i scenografia. Kreują
sposób narracji jak choćby w projekcie domu należącego do
Fernando, gdzie odbywa się ślub i gdzie przebywa Laura i jej
rodzina, jest perfekcją. Kręgi i klatki schodowe metaforycznie
odnoszą się do zwrotów akcji, jednocześnie dając nam poczucie
klaustrofobii co do emocji Laury i sekretów, które wszyscy
skrywają.
Od
pierwszych zdjęć zakurzonej wieży zegarowej z pękniętą szybą,
przez którą gołębie wlatują i wylatują z mrocznego wnętrza,
film buduje pomost między przeszłością a teraźniejszością.
Historia dla Irańczyka nigdy nie zostaje całkowicie pochowana.
Wraca, by prześladować teraźniejszość i kształtować przyszłość
w szokujący i nieodwołalny sposób. Film koncentruje się na
konsekwencjach decyzji, zarówno w przeszłości, jak i
teraźniejszości, oraz na ciężarze poznawania prawdy. Wiedza to
potęga, problem w tym, że w filmie nikt nie jest pewien co do
całości. Każdy coś wie, choć niekoniecznie jest to prawda.
Laura, Paco, Alejandro i inni muszą więc zmierzyć się z kwestiami
moralnymi i wagą przeszłości.
Zakończenie
nie daje nam poczucia satysfakcji, mimo odnalezienia i odzyskania
Irene."Wszyscy wiedzą" to film o druzgoczącej sile
przeszłości, która niemal z nadprzyrodzoną dokładnością
eksponuje różnego rodzaju pęknięcia, słabości i ułomności. I
z bezlitosną skutecznością uderza w bohaterów, tak jakby
tajemnice i kłamstwa były grzechem wywołującym nieuniknioną
karę. Czy odkryjemy tu echa antycznego fatum czy "tylko"
działanie sił zawartych w społecznych i rodzinnych konfliktach,
pesymistycznych odczuć nie jesteśmy odrzucić. Uratowanie
dziewczyny to dopiero początek końca. Pytania dopiero padną, rozmowy ujawnią kolejne tajemnice, stłumione rozgoryczenie zakorzeni się w duszach bohaterów
Asghar Farhadi po raz kolejny udowadnia, że jest jednym z najciekawszych twórców współczesnego kina. Wszyscy wiedzą nie mają takiej siły rażenia jak poprzednie obrazy Irańczyka, ale to naprawdę dobre kino.
T.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz